Ulicami Tarnowa przeszedł III Diecezjalny Marsz Misyjny.
Dziś, w Światowy Dzień Modlitw za Misje i Misjonarzy, u progu Tygodnia Misyjnego, ulicami Tarnowa przeszedł po raz trzeci Diecezjalny Marsz Misyjny. Wzięli w nim udział przedstawiciele róż Żywego Różańca, kolędnicy misyjni, nawet z Nawojowej czy Męciny, dzieci z PDMD, młodzi animatorzy misyjni, członkowie wolontariatu Stowarzyszenia "Młodzi Misjom", kapłani, siostry zakonne. Szedł również bp Leszek Leszkiewicz. W marszu uczestniczyła także rodzina ks. Mateusza Dziedzica, od którego - można powiedzieć - marsze się zaczęły.
Pierwszy odbył się bowiem dwa lata temu, kilka dni po porwaniu ks. Dziedzica, przebywającego na misjach w RCA. Rok temu podczas marszu dziękowaliśmy za jego uwolnienie.
- Nadal modlimy się za tych chrześcijan, misjonarzy, kapłanów porywanych w ostatnich tygodniach czy miesiącach. Słyszeliśmy o wielu misjonarzach zamordowanych w krajach misyjnych. Każdego roku ponad 170 tys. chrześcijan umiera tylko z tego powodu, że są uczniami Chrystusa - mówi ks. Piotr Boraca, były misjonarz w Republice Środkowoafrykańskiej, teraz działający w diecezji, pomysłodawca Misyjnego Marszu.
Opowiada o sytuacji z ostatniego czasu, kiedy duża grupa uzbrojonych rebeliantów Seleka napadła na misję katedralną w Kaga Bandoro w RCA, gdzie było zebranych ponad 5 tys. uchodźców - chrześcijan. Zaczęto tych ludzi bić, palić i gwałcić. Katechista parafii został zabity podczas dzwonienia dzwonem na alarm. - Ten dzwon, który ucichł w ręce tego katechisty, powinien zabrzmieć w naszych sercach mocnym wołaniem o nasze zaangażowanie się w modlitwę za prześladowanych chrześcijan, ale także obudzić w nas odpowiedzialność za dar naszej wiary - apeluje ks. Boraca.
Zauważa, że dar wiary darmo otrzymany sprawia, że czasami nie potrafimy go docenić, tak jak innych rzeczy, które łatwo przychodzą. Wierząc, nie musimy ryzykować swoim życiem, zdrowiem, karierą zawodową. Czasem tak niewiele by wystarczyło, by dać świadectwo o Chrystusie, takie samo świadectwo, za które nasi współbracia, czasem ci, którzy nawet nie przyjęli chrztu, są katechumenami, oddają swoje życie, np. tylko dlatego, że noszą na piersi krzyżyk.
Marsz Misyjny to także radość i entuzjazm płynące z wiary Beata Malec-Suwara /Foto Gość Przez włączenie się w każde działanie na rzecz misji, modlitwę, ofiary, różnego rodzaju akcje, jak chociażby ta, za którą dziękowano podczas Marszu - Mały Bucik dla Czarnego Brata - umacnia się nasza wiara. - To dobro, zanim dotrze do Afryki, powraca do naszych parafii, rodzin, małżeństw, szkół i wspólnot. Poprzez dzielenie wiarą umacnia się nasza wiara - przypomina ks. Boraca.
Do tego, aby przyjrzeć się swojemu chrześcijańskiemu życiu, zachęcał także bp Leszkiewicz w czasie homilii podczas Mszy św. na zakończenie III Diecezjalnego Marszu Misyjnego. Apelował, by nasza wiara nie była jedynie folklorem czy ideologią, ale otwarciem się na Bożą łaskę, Boże działanie.
W 97 krajach świata, na wszystkich kontynentach, pracuje ponad 2 tys. misjonarzy i misjonarek z Polski. Z diecezji tarnowskiej 45 kapłanów-fideidonistów i ponad 250 sióstr i braci zakonnych pracuje na misjach. Ponadto na misje każdego roku wyjeżdża wiele świeckich osób.
W tym roku wyjedzie jeszcze ks. Witold Machalski na Kubę oraz dwoje świeckich misjonarzy - Magdalena Słowik do Kamerunu i Marek Sacha do Peru. Początkiem września do Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie udało się 3 tarnowskich kapłanów, aby rozpocząć przygotowania do podjęcia pracy misyjnej w Ameryce Południowej. Są to ks. Radosław Słowik, ks. Tomasz Fajt oraz ks. Jan Baran.