Chciał być piłkarzem, a został misjonarzem. Ksiądz Kasper Bernasiewicz został posłany na misje do Peru.
Ksiądz Bernasiewicz jest kapłanem od 14 lat. Nie należał do grup misyjnych w seminarium, nie zgłosił się na misje w drugim roku kapłaństwa ani zaraz później. – Tak Pan Bóg kieruje – uśmiecha się.
Po tym, jak w 2015 roku poszedł z prośbą do biskupa diecezjalnego, uświadomił sobie, że przecież jesienią jest beatyfikacja męczenników z Pariacoto, franciszkanów: naszego diecezjanina o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka. Przecież mogło to mieć związek z decyzją wyjazdu. Jednak nie miało. Nie było też przełomowego doświadczenia, które by go do tego pchnęło. – Zawsze prosiłem Pana Boga, żebym mógł zostać piłkarzem. A Opatrzność tak kierowała moim życiem, że zostałem księdzem i misjonarzem – dodaje ks. Kasper. Peru jest wyborem ks. Kaspra. Jedzie do misji w dżungli, w której już pracuje ks. Antoni Lichoń. Jego decyzja o wyjeździe nie jest porywem serca, owocem emocji czy fascynacji. – To decyzja dojrzała, przemyślana i przemodlona – mówi. Ksiądz Kasper Bernasiewicz jest 45. pracującym na misjach tarnowskim fideidonistą, czyli darem wiary tarnowskiego Kościoła. – Jest również 23. kapłanem naszej diecezji, który jedzie do tego południowoamerykańskiego kraju – informuje ks. dr Krzysztof Czermak, wikariusz biskupi ds. misji. W jego rodzinnej parafii w Gródku koło Grybowa krzyż misyjny wręczył mu biskup Andrzej Jeż. – Często uważamy, że wyjazd na misje zmienia wszystko. Ale czy rzeczywiście? Przecież tam mieszkają dzieci tego samego Boga, które należą bądź będą należeć do Chrystusowego Kościoła. A poświęcić swe życie dla Chrystusa i Ewangelii to program każdego kapłańskiego życia – mówił biskup Andrzej Jeż. Dajemy innym to, co najcenniejsze, ale dając nie odcinamy się, bo to my, lokalny Kościół posyłamy misjonarza. – Zawsze będziemy cię wspierać i zawsze będziemy na ciebie czekać – deklaruje proboszcz z Gródka ks. Jacek Kmiecik. Dla parafii posłanie misjonarza to wielkie wydarzenie. – To jest dla nas zaszczyt, wyróżnienie, ale też zobowiązanie – przyznaje Jacek Migacz, sołtys Gródka koło Grybowa. Co teraz? – „Jezu, ufam Tobie” i do przodu – uśmiecha się ks. Kasper.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się