czyli o tym, co można usłyszeć podczas ogłoszeń parafialnych…
O tym, że polskie państwo istniało teoretycznie można było się przekonać znacznie wcześniej niż po opublikowaniu słynnych rozmów gości „Sowa & Przyjaciele”.
Kiedy? Ano każdej niedzieli w kościołach, gdzie gromadzi się – jak dotąd – najwięcej Polaków. Tam więc wszelkiej maści urzędy, władze i służby kierowały do obecnych swoje apele, informacje, zapowiedzi, zachęty i tym podobne inicjatywy dialogu z obywatelami.
I tak od 25 lat co najmniej Kościół pomaga różnym instytucjom w dotarciu do ludzi z ważnymi, bądź co bądź, informacjami.
Wiadomo, że apetyt u władz na wykorzystywanie niedzielnych zgromadzeń liturgicznych, by przekazywać ludziom różne wieści, rośnie w miarę jedzenia. Czy jednak na wszystko musimy się zgadzać w imię dobrej współpracy, życzliwości dla instytucji świeckich?
Otóż zdarzyło się ubiegłej niedzieli, że w kilku lub kilkunastu parafiach odczytano apel – informację Agencji Restrukturyzacji Rolnictwa o nowych przepisach dotyczących identyfikacji i rejestracji zwierząt.
Ale o co chodzi? Jakie przepisy? W niektórych parafiach ludzie dowiedzieli się, że wszelkie informacje są umieszczone w gablocie parafialnej. W innych poleciało z ambony – z której czyta się i głosi słowo Boże – że „każdy posiadacz zobowiązany jest oznakować świnię w terminie 30 dni od jej urodzenia” (świnia też człowiek?). Dalej, „gdy zakupiona sztuka przebywa w kolejnej siedzibie stada dłużej niż 30 dni, posiadacz musi ją dodatkowo oznakować tatuażem” (???).
Pewno w trakcie czytania boki można było zrywać, bo połączono nagle ze sobą powagę miejsca, czyli ambony, z komunikatem, który przynależy totalnie do sfery „niskiej”, profanum. A takie zjawisko często spotyka się w literaturze. I tam wywołuje ono co najmniej uśmiech. Ale czy kościół jest odpowiednim miejscem pomieszania stylów?
Utarło się, że z ambony w naszych kościołach mówi się w zasadzie wszystko. Czyta się komentarze do Mszy i czytań, słowo Boże, głosi kazania, potem czyta się ogłoszenia parafialne. Z ambony przemawiają także świeccy zaproszeni z prelekcjami, politycy podczas uroczystości religijno – patriotycznych. Przyzwyczailiśmy się, że jest to mównica dla wszystkich i miejsce dla omówienia każdego tematu.
Tylko że przez to tracimy z oczu to, co najważniejsze, że ambona to stół słowa Bożego, miejsce święte obok drugiego stołu, czyli ołtarza. Miejsce, z którego Bóg przemawia do nas, staje się obecny, wskazuje nam drogę życia. Szacunek wobec ambony powinien więc nie ustępować szacunkowi wobec ołtarza. I to tak dalece, że nie powinno się z ambony czytać komentarzy do Mszy i czytań, lecz z innego miejsca. Podobnie ogłoszeń parafialnych.
Może temu służyć coraz częściej obecne w przestrzeni kościoła „miejsce przewodniczenia”. Można też postawić gdzieś osobno w prezbiterium mikrofon i stamtąd przekazywać ludziom, że przyjdzie do nich kominiarz, że w ośrodku zdrowia lub przychodni zbadają za darmo słuch, wzrok, jelita i przepływ w żyłach szyjnych, że szkło na cmentarzach należy wrzucać do pojemników z napisem „szkło”, że będzie można się starać o dofinansowanie nowoczesnych kotłów gazowych, na biomasę lub paliwo stałe, że ubikacja przy cmentarzu nie jest miejscem do uczestniczenia we Mszy św. i że zmarłych w ubiegłym tygodniu nie zanotowano. To samo dotyczy polityków, którym nie powinno się pozwalać na wiecowanie z ambony. Swoje wystąpienia mogą kierować z innego miejsca w kościele. Inne pytanie - czy to konieczne...
Pewno nie uciekniemy od tych ogłoszeń, bo w kościołach spotyka się najwięcej ludzi. To jeszcze jeden powód, by podkreślić, jak ważną rolę społeczną Kościół i świątynie spełniają. Ale musimy być roztropni i uszanować te miejsca w przestrzeni sakralnej, które na to stanowczo zasługują.