Przypowieść o robotnikach w winnicy (Mt 20,1-16)

Jezus zdąża do Jerozolimy. To już ostatnia Jego podróż do Świętego Miasta.

Chcę być dobry

Pan winnicy zwraca się do jednego z protestujących robotników, choć szemrającymi byli wszyscy. Tytułuje go mianem „przyjaciela”. Wyrażenie: przyjacielu (gr. hetaire) jest przyjaznym zwrotem skierowanym do kogoś niżej stojącego. W ten sposób zwraca się np. wódz do swoich żołnierzy, nauczyciel do ucznia, przełożony do pracownika. Zwrot ten jest pełen szacunku i życzliwości. Pan winnicy broni swego postępowania. Przypomina, że tym którzy przyszli i pracowali od samego rana zapłacił tyle, na ile się umówi. A zatem nie popełnił niesprawiedliwości. Skąd zatem szemranie? Protestującemu nie pozostaje nic innego, jak wziąć swoją własność i odejść. Przecież Pan może ze swą własnością uczynić, co się jemu podoba. Hojność wobec tych krócej pracujących nie jest krzywdą dla pracujących dłużej.

Na końcu przypowieści postawione zostaje pytanie, w którym ujawnia się motyw działania Pana. Właściciel postępuje z dobrocią, do której nie jest zobowiązana Protestować przeciwko takiemu postępowaniu może jedynie zawiść, dlatego cały dialog kończy pytanie: „Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” (Mt 20,15). Robotnicy protestują przeciwko – jak im się wydaje – niesprawiedliwości. Tymczasem okazje się, że ich protest budzi dobroć Pana względem krócej pracujących.

« 10 11 12 13 14 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..