Jezus zdąża do Jerozolimy. To już ostatnia Jego podróż do Świętego Miasta.
Oczami Ojców Kościoła
Św. Ireneusz widział dzień pracy jako obraz dziejów świata, gospodarzem jest Bóg, denarem – życie wieczne, winnica oznacza Kościół, plac miejski – świat, upał – pokusy światowe. Od czasów Orygenesa łączono poszczególne godziny z epokami dziejów. Świt oznaczał czasy Adama, trzecia godzina – czasy Noego, godzina szósta – czasy Abrahama, dziewiąta – czas Mojżesza, godzina jedenasta oznacza czas Chrystusa, który powołuje wszystkich – również pogan do winnicy.
Często ojcowie wskazywali, iż „podobnie jak robotnik cały swój dzień przeznacza na pracę, a tylko jedną godzinę na posiłek, tak i my cały czas powinniśmy poświęcić pracy dla królestwa, a tylko jego cząstkę na własne sprawy. A skoro ręce robotnika ze wstydem biorą chleb, na który nie pracowały, to czy nie poczujesz się zawstydzony przychodzić do Kościoła, stając po dary Boga, kiedy nic dobrego nie uczyniłeś w Jego oczach? Wyszedł On wcześnie rano i najął Adama oraz tych, którzy z nim byli; o trzeciej godzinie – Noego i tych, którzy z nim byli, o szóstej – Abrahama i tych, którzy z nim byli, o dziewiątej – Mojżesza i tych, którzy z nim byli albo Dawida i tych, co z nim byli, którym przekazał swoją wolę. Przez tych z godziny jedenastej należy rozumieć pogan, ponieważ stoimy teraz na prawdziwym skraju dziejów, jak to mówi Jan: «Dzieci jest już ostatnia godzina». Zgodnie ze słowami apostoła nadeszła już część dwunastej godziny: «Zbawienie jest bliższe niż wtedy, gdyśmy uwierzyli». Jest więc dwunasta godzina. W naszych czasach dwunasta jeszcze się nie dopełniła, ale niewiele brakuje”[5].
Dzień może także oznaczać czas życia każdego człowieka. Niektórzy ludzie stają się chrześcijanami od urodzenia, inni od wczesnej młodości albo dopiero w wieku dojrzałym, albo nawet w wieku starczym lub w obliczu śmierci. Każdy wezwany jest do pracy na rzecz królestwa, do wytrwałości.
(pdf) |