Trzej Królowie na ulicach Mielca pojawili się w tym roku pierwszy raz.
- Kilka lat przymierzaliśmy się do tego wydarzenia, licząc, że uda się zjednoczyć wokół tej sprawy, którą jest organizacja orszaku całe środowisko. Udało się teraz – mówi ks. Waldemar Ciosek, proboszcz par. pw. Ducha Świętego w Mielcu.
Po Mszy św. o 10.30 spod tej świątyni wyszedł orszak liczący około 600 osób. Wiedli go Kacper, Melchior i Baltazar na koniach pod bazylikę na starówce, gdzie odbył się między innymi wielki koncert kolęd i pastorałek.
Wystąpili Mielecka Orkiestra Dęta, Chór I LO w Mielcu, Chór i Kapela Zespołu Pieśni i Tańca Rzeszowiacy oraz młodzieżowy zespół muzyczny działający przy parafii pw. św. Mateusza.
Organizatorem orszaku został Urząd Miejski wraz z parafiami pw. św. Mateusza z i parafią pw. Ducha Świętego. Wsparcia temu wielkiemu przedsięwzięciu udzieliły miejskie instytucje oraz harcerze ZHP, Komenda Powiatowa Policji i mieleckie szkoły podstawowe i gimnazjalne.
- Chciałbym, by Orszak Trzech Króli już na stałe wpisał się w tradycję świętowania okresu Bożego Narodzenia w naszym mieście - mówił Daniel Kozdęba, prezydent Mielca.
Po co są orszaki? - To jest jasne. Zakładamy korony na głowę i naszą obecnością na ulicy mówimy, że Jezus narodził się w Betlejem, dokąd wiedzie nas gwiazda. Ale także Chrystus rodzi się dziś i tu, w Mielcu, w naszych parafiach, w naszych domach, i w nas samych - tłumaczy sens marszu ks. Waldemar Ciosek.