Z okazji ogólnopolskiego Dnia Judaizmu w Kościele katolickim przypominamy historię rodziny Mikołajkowów z Dębicy.
Aleksandra i Leokadia Mikołajkowowie przyjechali do Dębicy w 1930 roku. On objął stanowisko lekarza powiatowego. Ona była pielęgniarką. Zamieszkali w domu przy Kościuszki 248. Dziś budynku nie ma. Na jego miejscu jest skwer noszący od 2006 roku imię Mikołajkowów.
- Po utworzeniu getta w 1941 roku doktor Aleksander Mikołajków zatrudnił w charakterze gońca-pomocnika młodego chłopaka Efraima Reicha. W ten sposób chłopak mógł przynajmniej na pewien czas uniknąć przymusowego pobytu w dębickim getcie - opowiada Jacek Dymitrowski, dyrektor Muzeum Regionalnego w Dębicy.
Reichowie parę razy chowali się u Mikołajkowów kiedy w gettcie przeprowadzane były akcje likwidacyjne. Zaś kiedy w grudniu 1942 roku Niemcy zdecydowali o likwidacji getta, czyli o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”, to lekarz Mikołajków ostrzegł o tym Reichów i przyjął pod swój dach rodzinę liczącą bagatela 13 osób.
Skala pomocy udzielonej przez jedną rodzinę budzi ogromne wrażenie i szacunek. Okoliczności zaś budzą co najmniej zaskoczenie.
- Dom Mikołajkowów sąsiadował z siedzibą dębickiej Gestapo. To było parę metrów. - informuje Jacek Dymitrowski. Żydzi „mieszkali” trochę w garażu, trochę na strychu, trochę w piwnicy. Przez 21 miesięcy ukryci mieszkańcy domu Mikołajkowów musieli jeść, w czym mogło pomagać kilkanaście osób, które ani słowem nie pisnęły o tajemnicy lekarskiej rodziny. To także bohaterowie tej historii.
Aleksander Mikołjakow nie przeżył wojny. Zginał ugodzony rykoszetem podczas walk na Kałużówce k. Dębicy. Reichowie ocaleli i wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Więcej o tej niezwykłej historii w ostatnim wydaniu papierowym „Gościa Tarnowskiego”. Przeczytaj także: