Parafianie ze Straszęcina poznali wzruszające świadectwo życia Zygmunta Romanowskiego.
Parafia pw. Niepokalanego Serca NMP w Straszęcinie gościła Zygmunta Romanowskiego, który opowiadał o historii swojego życia, cierpieniu i drodze do Boga. Swoje świadectwo wyrażał także śpiewem i grą na gitarze.
Jako dziecko został porzucony przez rodziców, nie zna ich, jak również daty i miejsca swego urodzenia. Dane osobowe otrzymał z urzędu.
W dzieciństwie zapadł na ciężką chorobę, która spowodowała paraliż rąk i nóg. Nie mógł też mówić.
W niewytłumaczalny dla lekarzy sposób odzyskał władzę w rękach i częściową w nogach, do dziś jednak boryka się z niedowładem lewej nogi. Zaczął też mówić.
Swoim doświadczeniami cierpienia, uzdrowienia z choroby, drogi do Boga dzielił się ze swymi słuchaczami już w 30 krajach świata. Wirtuozowsko gra na gitarze, komponuje i śpiewa swoje autorskie teksty.
- Cierpienie samo dla siebie nie ma sensu. Natomiast cierpienie dla Chrystusa uszlachetnia, pomaga odkrywać jego sens i uzdalnia do służby innym - podkreśla artysta.