Młodzież z Tymbarku zabrała parafian na wędrówkę współczesnymi śladami Chrystusa na Golgotę.
10 kwietnia odbyła się premiera najnowszej realizacji młodzieży z KSM w Tymbarku zatytułowanej „Dar”. Autorem sztuki jest jak zawsze Robert Zając.
- W poprzednich latach scenariusze poruszały problem uzależnień i uwikłań osób młodych, cierpień chrześcijan w Syrii, ofiary żołnierzy wyklętych - wspomina ks. Bogdan Stelmach, opiekun KSM. Tym roku spektakl jest o poczętym życiu, które od pierwszych chwil jest zagrożone. - To historia młodej kobiety, dziewczyny, żyjącej z jakimś małego kalibru gangsterem, który na co dzień źle ją traktuje, a dowiedziawszy się, że jest w ciąży, przymusza do jej usunięcia, do zabicia dziecka. Jest wiele dylematów, są ludzie, którzy chcą jej pomagać, jest też wielu, którzy nakłaniają ją do aborcji. Wiele pytań moralnych i egzystencjalnych. To są pytania, które stawiają młodzi, bo to ich scenariusz i ich temat, który sami chcieli podjąć - mówi ks. Bogdan Stelmach.
Spektakl jest też nieźle zrealizowany, czasem twardo, mocno zagrany, ale dzięki temu nie wygląda na naiwną historię, tylko bliżej mu do prawdy. Robi wrażenie na widzach.
Jest też ofiara. Takim współczesnym Chrystusem, który oddaje swoje życie za braci staje się Paweł, dość przypadkowy i tajemniczy znajomy głównej bohaterki, Julii, który sam wyniszczany przez tajemniczą chorobę ostatecznie umiera ocalając życie dziewczyny i jej dziecka.
- Chcieliśmy, podobnie jak w ostatnich latach, znaleźć jakieś odbicie męki Chrystusa w czasach współczesnych. Dziś Jezus cierpi w najmniejszych. Poza tym chcieliśmy także zabrać głos w sprawie ochrony życia. Jest presja politycznej poprawności. Żyjemy w takim sosie medialnym, w którym za normalne uważa się coś, co normalne nie jest. Podobnie z aborcją. Dziś osoby, które, z różnych względów, często bardzo trywialnych poddały się tej procedurze pokazuje się jako bohaterki. A nas, katolików, ludzi wierzących, którzy uważają, że życie ludzkie jest olbrzymim darem, największym, jaki otrzymaliśmy, że życie jest jedno i święte, uważa się za niepostępowych, zaściankowych. My się z tym nie zgadzamy - mówi Robert Zając, autor scenariusza.