Do Jerozolimy wjechał na osiołku. Do Kiełkowa przypłynął statkiem.
Przed kościołem w Kiełkowie (niewielkiej, liczącej zaledwie kilkuset wiernych parafii) koło Mielca stanęła figura Chrystusa Zmartwychwstałego. Stanęła już parę miesięcy temu, jesienią 2016 roku, spóźniona o jedną Wielkanoc.
- Figura zawsze była w planach, od początku budowy kościoła, ale parafia - niewielka i niebogata - odkładała tę inwestycję na lepsze czasy - przyznaje ks. Marek Wójtowicz, proboszcz z Kiełkowa. W sensie materialnym ciągle coś jeszcze jest do zrobienia. Niektóre rzeczy były i są dosyć pilne, a figura mająca zdobić otoczenie kościoła nie wydaje się niezbędnie konieczna. Jednak to właśnie świeccy podjęli sprawę wykonania figury.
Ludzie przypomnieli osobę Leonarda Szczura, pochodzącego z Kiełkowa chicagowskiego rzemieślnika i artystę. Andrzej Trzos, dziennikarz z chicagowskiej gazety pisze o Szczurze, że ten „niczego nie tworzył z myślą o korzyściach finansowych, pracował zawsze bezinteresownie i w pełni oddając swój talent dla potrzeb społecznych”. Tak się stało także w tym przypadku. Kiełkowanie wynagrodzili swego rodaka ofiarami, które zebrali na zeszłorocznym festynie. - Dla nas ważne jest i to, że figurę wykonał jeden z nas, jeden stąd - mówią ludzie.
Chrystus Zmartwychwstały przypłynął statkiem. Miał być rok temu, ale konieczność oczekiwania na statek sprawiła, że zamiast na zeszłoroczną Wielkanoc, figura przypłynęła w czerwcu. Potem w kontenerze trafiła do Tarnowa, a stamtąd miejscowi przywieźli ją do Kiełkowa. Poświęcili we wrześniu 2016, na drugi odpust.
- Jesteśmy parafią pw. Zmartwychwstania Pańskiego. Szczególną, bo jedyną pod tym wezwaniem w diecezji. To jest dziwne, że na co dzień wydaje się mało jest życia w świetle zmartwychwstania, bo to przecież kluczowa w dziejach zbawienia sprawa. „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał próżna jest nasza wiara”, pisze apostoł Paweł. Figura nie tylko jest wypełnieniem testamentu budowniczych, nie tylko zdobi teren kościelny, ale ciągle przypomina nam o tej prawdzie, o której pisze św. Paweł - zapewnia ks. Marek Wójtowicz.