W Wojniczu odbył się cykl imprez związanych z Bolesławem Leśmianem, którego 130. rocznica urodzin i 80. śmierci przypada w tym roku.
Rok Leśmiana w Wojniczu zorganizowało miejscowe Publiczne Gimnazjum wraz z Gminnym Ośrodkiem Kultury, Szkołą Podstawową SPSK w Łoponiu oraz Zespołem Szkół Plastycznych i Zespołem Szkół Mechaniczno-Elektrycznych w Tarnowie. Cykl imprez i działań artystycznych zatytułowano „(Kwiato)STANY TEATRALNE".
W ramach tzw. kwiatostanów odbył się happening połączony z literackimi warsztatami decoupage' u, czytaniem utworów poety i zabawami kreatywnymi. Otwarto także wystawę konkursowych prac plastycznych inspirowanych twórczością jubilata. Jej wernisaż uświetniony został występem Grupy Teatralnej „Stop – Klatka" z Łoponia. Zaprezentowała ona spektakl „Pali się", który powstał na podstawie twórczości „kolegów" Leśmiana: Juliana Tuwima oraz Jana Brzechwy.
W ramach tzw. kwiatostanów odbył się haapening połączony z literackimi warsztatami decoupage' u, czytaniem utworów poety i zabawami kreatywnymi Małgorzata Kołcz Z kolei Grupa Teatralna „Fantastycznie" działająca przy miejscowym GOK-u oraz „SZTUK(nięci) z miejscowego gimnazjum i uczniowie tarnowskiego „plastyka" przygotowali widowisko teatralno-modowe „Cudaki", zrealizowane na podstawie ballad twórcy. Autorką scenariusza i reżyserką spektaklu jest opiekunka grupy teatralnej Ewa Kłusek, natomiast pokaz mody przygotowała Małgorzata Cichoń.
Wojnicko-leśmianowskie Kwiatostany zobacz TUTAJ.
Dlaczego finał obchodów Roku Leśmiana w Wojniczu zyskał znamienny tytuł "Cudaki"? – Właśnie taki człowiek - cudak - interesuje Leśmiana najbardziej, takich cudaków w jego twórczości spotkamy bardzo wielu. Pełno w jego utworach ludzi kalekich, nędzarzy, ułomnych w swej cielesności. Uważa się go często za poetę ludzi odrzuconych – mówi autorka wieczoru Ewa Kłusek.
O garbatych, chorych, kuśtykających, poranionych i zdeformowanych opowiedzieli młodzi w spektaklu "Cudaki". Jedną z odgrywanych postaci jest żołnierz wracający z wojny, który z powodu swego kalectwa zostaje odrzucony przez znajomych i rodzinę, nawet ukochana go nie chce. Pomocy szuka w przydrożnej wiejskiej kapliczce. Wyrzeźbiona przez kogoś prostego, nie należała do udanych. Może właśnie dlatego to do niej zwraca się kaleki wojak.
Chrystus na sosnowych nogach schodzi do kuśtykającego weterana, by mu pomóc. Podczas wspólnej podróży "skakali jako trzeba i jako nie trzeba, /Aż wreszcie doskoczyli do samego nieba!" - stwierdza narrator.
Zdjęcia z "Cudaków" zobacz TUTAJ.