Z Tarnowa do Skrzyszowa przeszedł dziś XIV Diecezjalny Marsz Trzeźwości.
- Uczestnicy marszu trzeźwości na pewno nie idą w nim, bo chcą się przespacerować. Idą bez wątpienia z przekonania. Widzą problem, chcą działać. Idą i tacy, którzy chcą podziękować Bogu za to, co się w ich życiu wydarzyło. Ulegli chorobie uzależnienia i udało się im, a nie wszystkim się udaje, wyjść z tego. Ci, którym się udało przychodzą i idą, by podziękować Bogu za ten dar. Traktują to w kategoriach łaski - mówi ks. Zbigniew Guzy, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych kurii w Tarnowie.
W marszu, który poprzedziła Msza św. w kościele pw. bł. Karoliny w Tarnowie uczestniczyło ponad 100 osób. Przeszli modląc się 6 kilometrową trasę do świątyni pw. św. Stanisława w Skrzyszowie.
- Żeby kogoś uzależnionego zmotywować do leczenia to nieraz jest kawał drogi. Mówi się, że potrzebne jest dno, którego trzeba sięgnąć, żeby się odbić. Niestety tak jest. Tyle, że każdy ma inne dno, ale potrzebne jest takie tąpnięcie, które powoduje zwrot w życiu i podjęcie leczenia - mówi Eugeniusz Dąbrowski z Klubu Abstynenta w Skrzyszowie, sam od 25 lat abstynent.
- Alkoholizm jest uważany za chorobę duszy. Pustka duchowa prowadzi często do kontaktu z alkoholem czy innymi środkami, wypełniaczami, które dają złudne pojęcie pełni. Bez wątpienia bogate życie duchowe, jest pewnego rodzaju ochroną przed wejściem w uzależnienie. Podobnie jak życie duchowe, pomaga człowiekowi poradzić sobie z uzależnieniem, jeśli ono się pojawi - dodaje ks. Guzy.