Najstarszy ksiądz diecezji tarnowskiej 98-letni ks. prał. Władysław Bulanda świętuje 75-lecie swojego kapłaństwa.
– Bóg obdarzył księdza prałata wyjątkowymi darami, a pośród nich pięknym brylantowym jubileuszem – mówił biskup tarnowski Andrzej Jeż 9 sierpnia, dokładnie w dniu 75. rocznicy święceń kapłańskich ks. prał Władysława Bulandy. – W ciągu 75 lat diament kapłaństwa księdza prałata został oszlifowany łaską Bożą i współpracą z nią, stał się brylantem, który jaśnieje pośród ludu Bożego – dodał, dziękując najstarszemu kapłanowi diecezji tarnowskiej za świadectwo życia, modlitwy, ofiary i cierpienia.
– Przez ponad 200 lat istnienia naszej diecezji żaden z kapłanów z tego, co wiem, nie dożył stu lat i modlę się, żeby ksiądz prałat to przełamał – zauważył biskup. 1 września ksiądz Władysław skończy 98 lat.
Ks. prał. Władysław Bulanda jest najstarszym księdzem w diecezji tarnowskiej. Ma 98 lat i niezwykłą pamięć Beata Malec-Suwara / Foto Gość Przeżył 9 papieży, księdzem został jeszcze przed Soborem Watykańskim II, kiedy to Msza św. sprawowana była po łacinie. – Nawet egzaminy w seminarium zdawaliśmy w tym języku – zauważa 98-letni kapłan.
Do kapłaństwa przygotowywał się pod okiem bł. ks. Romana Sitko, który był rektorem tarnowskiego seminarium. – Jest tu na zdjęciu – wskazuje ks. Bulanda na powieszony w swoim pokoju obraz błogosławionego. – On mnie przyjmował do seminarium w 1938 roku. To były trudne czasy wojny. Kiedy Niemcy zarekwirowali budynek seminarium na Arbeitsamt, a więc urząd pracy, rektor przeniósł seminarium do Błonia pod Tarnowem i postarał się o to, żebyśmy studia skończyli – opowiada ks. Bulanda.
Dokładnie pamięta, że ówczesnemu rektorowi seminarium Niemcy zabronili przyjmować nowych kandydatów. – On mimo to w swej gorliwości przyjął kleryków na pierwszy rok. Zemsta przyszła 22 maja 1941 roku, kiedy to gestapo aresztowało rektora i nowo przyjętych. Ks. Sitko postarał się o to, by ich zwolniono, biorąc całą odpowiedzialność na siebie. W sierpniu 1942 przetransportowano go do obozu w Auschwitz-Birkenau. W październiku tego roku jeden z SS-manów dosłownie zadeptał go, kiedy ten się przewrócił. Nikt nie pomógł mu wstać, głowę miał w błocie, a SS-man zadusił go swoim butem, dociskając do ziemi.
W tym samym roku, w dniu śmierci Edyty Stein, 9 sierpnia 1942 ks. Władysław Bulanda z rąk biskupa Edwarda Komara przyjął święcenia kapłańskie. Pierwszą placówką księdza były Mikluszowice, gdzie został wikarym. – Zaplątałem się w politykę, jak to u młodych bywa. Pomagałem żołnierzom wyklętym, którzy ukrywali się w Puszczy Niepołomickiej. UB dowiedziało się o tym i chciało mnie aresztować – wspomina ks. Bulanda.
Ostrzegła go o tym kierowniczka szkoły, w której uczył. Schronił się u znajomych i wystarał się o "lewe papiery". Zmienił nawet nazwisko na Franciszek Kordek i wyjechał do diecezji gnieźnieńskiej. Tam był wikarym w Gnieźnie w kościele św. Franciszka, a potem także przez dwa lata w historycznej Wrześni.
Kiedy sytuacja się uspokoiła, wrócił do diecezji tarnowskiej i do swojego nazwiska. Tu przydzielono mu placówkę w Borzęcinie, gdzie pracował rok. Następnie przez trzy lata był wikarym w Gręboszowie, a stamtąd został przeniesiony do katedry na 10 lat, z czego przez 7 lat był kapelanem starego szpitala. – Lubiłem tę szpitalną robotę i ten czas wspominam najmilej – ocenia.
Następnie przez 32 lata był proboszczem w Łapczycy, a potem jeszcze przez 10 lat penitencjarzem w bocheńskiej bazylice. – Już niedosłyszałem i zrezygnowałem ze spowiadania. Na koniec wylądowałem tutaj i uważam, że dla starszego księdza jest to najlepsze miejsce – mówi najstarszy kapłan diecezji tarnowskiej.
I jego rodzina widzi, że odżył tutaj i odzyskał siły. – Ma tu opiekę medyczną i dostosowaną do jego potrzeb dietę. Siostry o niego dbają – zauważa jego siostrzenica. A siostra, która pomaga mu założyć ornat, dodaje, że to przecież ich perła.
W święcie uczestniczyła także rodzina ks. prał. Władysława, m.in. 92-letnia siostra kapłana. Żyje także jeszcze jego brat, trzy lata od niego młodszy Beata Malec-Suwara / Foto Gość Na jubileusz 75-lecia kapłaństwa przybyła także 92-letnia siostra ks. Władysława. Wspomina, że brat od zawsze chciał być księdzem. Tato ich zmarł, kiedy byli mali. Władysław chodził do pierwszej klasy szkoły podstawowej, ona miała zaledwie tydzień.
– Wychowywała nas mama. Bardzo cieszyła się, że brat wstąpił do seminarium. To było bardzo ważne dla całej rodziny. Mama co miesiąc z Łososiny Górnej, a mieszkaliśmy na Koszarach u samej góry, chodziła do Tarnowa pieszo i nosiła mu pranie. Ta pielgrzymka zajmowała jej trzy dni – wspomina siostra ks. Władysława.
Właśnie tam, na Paproci, gdzie był rodzinny dom ks. Władysława dzięki jego staraniom powstała kaplica. Co roku odprawiana jest tam Msza św. w czerwcu na rozpoczęcie sezonu turystycznego. – Wujek dopóki dał radę, to ją sprawował. Tam też obchodził swoje rocznice święceń oraz urodziny – mówi jego siostrzenica z Tymbarku.
A jak według ks. parł. Władysława zmienił się Kościół przez te 75 lat? – Oj, znacznie – odpowiada. – Dziś słyszę, że do seminarium zgłosiło się 14 kleryków, a na moim roku było 48, z czego wyświęconych było 34. To świadczy o dzisiejszej pobożności – dodaje nestor wśród tarnowskich kapłanów.
Zdjęcia z jubileuszu ks. prał. Władysława Bulandy zamieściliśmy TUTAJ. Życzenia jubilatowi składali parafianie z Łapczycy. gdzie ks. Władysław był proboszczem przez 32 lata Beata Malec-Suwara / Foto Gość