Pielgrzymom podczas piątego dnia wędrówki na Jasną Górę towarzyszy Jezus eucharystyczny.
Jest niesiony przez kapłana lub diakona na czele każdej grupy. Piąty dzień pielgrzymki jest czasem wdzięczności za Eucharystię, modlitwy adoracji i ciszy.
Część A rozpoczęła ten dzień Mszą św. w Miechowie, z kolei część B modliła się na stadionie sportowym w Charsznicy.
Na szczęście minął bardzo trudny dzień wędrowania w ciągłym deszczu i pielgrzymom zaświeciło słońce.
Pan Stanisław idzie po raz 10 w grupie 15. – Idę prosić o zdrowie całej rodziny, moich sąsiadów. Wszystkich, którzy prosili mnie o modlitwę. Jestem z 1939 roku! Idzie się dobrze, wczoraj owszem dolało, ale od deszczu najgorszy był wiatr. Zresztą człowiek jest doświadczony już przez niejedną taką pogodę, nie tylko w czasie wędrowania, ale wielokrotnie przy codziennej trudnej pracy na roli w górach – mówi pielgrzym.
Patniczka z grupy 4 nie żałuje, że poszła na pielgrzymkę. - Byłam trochę przeziębiona i mąż odradzał mi pójście, bo się jeszcze bardziej rozchoruję. A ja przeżyłam już przypiekanie słońcem, przelał mnie deszcz,przewiał wiatr i dobrze się czuję. Gdybym została w domu, na pewno bym się rozchorowała - śmieje uczestniczka pielgrzymki.
W sumie pielgrzymi z części A pokonali odcinek z Miechowa do Żarnowca - około 24 kilometry. Zaś pielgrzymi z części B wędrowali z Charsznicy do Dobrakowa. To około 25 kilometrów marszu.