Na naszych oczach rodzi się nowa tradycja religijna? Rozmyślania w dniu męczeństwa św. Ignacego z Antiochii.
Kiedyś „atrakcją” na pogańskich stadionach imperium rzymskiego było oglądanie umierających chrześcijan. Dziś co rusz odbywają się na nich religijne eventy. Czy na naszych oczach rodzi się nowa tradycja religijna?
Dawniej młodzież gromadziła się na modlitwie w kościele. Dziś – o czym przekonują nas kolejne spotkania, zwane Synajami – takie spotkanie musi zawiązać się gdzie indziej: na hali sportowej, w parku. Tam młodzi robią swoistą duchową rozgrzewkę, bo nie brakuje i konferencji zaproszonego gościa, i świadectw, i śpiewu, i modlitwy.
Dawniej ludowa pobożność ujawniała się w nabożeństwach i procesjach. Dziś organizowane są misteria, teatralne widowiska, pantomimy, pokazy światła lub ognia. I znów łączy się je z modlitwą, świadectwem i głoszeniem słowa Bożego.
Stadionowe widowiska religijne, jak to, które niedawno odbyło się w Ostrowie, mają jedną interesującą cechę. Nie są tylko do oglądania! Ludzie, którzy przychodzą popatrzeć, nagle są włączani przez organizatorów w akcję. Teatr przemienia się w misterium, a widz staje się jego uczestnikiem i ma szansę spotkać Boga lub przeżyć jakieś religijne uniesienie.
W jednej z góralskich parafii usłyszałem, że młodzi zamiast pantomimy w kościele wolą zwyczajną adorację, na kolanach, w ciszy, bo „akademie to mamy w szkole”.
Ale pamiętam też wypowiedź jednego młodego człowieka, który rzekł, że podczas takich uteatralnionych spotkań coś się dzieje, nie wieje nudą, za to na Mszy…
I jeszcze jedno doświadczenie. Dekanalne spotkanie młodych. Na początek w prezbiterium pantomima, trochę baletu i nagle, w samym środku pokazu, pojawia się ksiądz z Najświętszym Sakramentem.
Byłem wstrząśnięty, zresztą podobnie jak młodzi obok mnie. To było takie... nowe, świeże, niesamowite! Łał!
Ale po chwili pomyślałem, czy Jezus nie stał się tylko aktorem. Lub, aż strach pomyśleć... jeszcze jednym rekwizytem?