Przyjeżdża na te rekolekcje średnio 20 osób z klasy z I LO w Tarnowie. W tym roku w dwóch turach, w jednej by się nie pomieścili.
Weteranem organizacji wyjazdów na rekolekcje dla maturzystów z diecezji tarnowskiej jest ks. Grzegorz Grych, obecnie wikariusz parafii katedralnej i katecheta w I LO w Tarnowie. "Wieczny maturzysta" – mówi o nim ks. Janusz Pabian, również uczy religii w tym liceum. Razem z ks. Łukaszem Matyką i s. Agnieszką Lampasiak przyjechało z nimi na rekolekcje do Gródka nad Dunajcem 165 maturzystów z VII i w zdecydowanej większości I LO w Tarnowie. – Na wyjazd zdecydowało się średnio 20 osób z klasy – mówi ks. Grzegorz.
Rekolekcje nie są obowiązkowe, przyjeżdżają na nie ci, którzy chcą. Po co, skoro nauki przed maturą im nie brakuje? – Przyznam szczerze, że sama miałam wątpliwości. Rzeczywiście nauki teraz mamy sporo, tej na bieżąco, a do tego cała masa powtórek. Dziś bardzo się cieszę, że tu jestem. Naprawdę – mówi Ola, maturzystka z I LO w Tarnowie. – Jest czas, by przemyśleć sprawy, nad którymi na co dzień nie ma czasu się zastanowić. Widzimy tu innych siebie. Osoby, których bym o to nie posądzała, śpiewają najgłośniej. To świadectwo ich wiary – dodaje.
– Nie przyjechałam tu tylko po to, żeby pomodlić się o zdanie matury, ale o to, żebym po skończeniu szkoły podejmowała właściwe wybory . Traktuję te rekolekcje jako przygotowanie na przyszłe dojrzałe życie – mówi z kolei Patrycja.
Młodzież przyjechała tutaj nie tylko modlić się o zdanie matury i dostanie na upragnione studia Beata Malec-Suwara / Foto Gość – Takie rekolekcje łamią wszelkie stereotypy na temat młodzieży, która niby chodzi do kościoła jedynie ze względu na rodziców czy dziadków. A przecież przyjechaliśmy tu dla siebie i z własnej woli – dodaje Mikołaj.
Program rekolekcji jest wymagający. Młodzi niejako bombardowani są słowem Bożym, w ciągu dnia słuchają kilku konferencji. Podczas jednej z nich rekolekcjonista ks. Janusz Adamczyk, tłumaczył, że Bój jest garncarzem życia. Warto oddać się w Jego ręce.
– Nawet jeśli jakieś "naczynie" przez grzechy zostało zdeformowane, On gliny nie wyrzuca, ale lepi z niej coś nowego – mówił do młodych. – Bóg o was walczy i wiele może, tylko trzeba pozwolić się Mu poprowadzić. Posłuchajcie Jego słów, skorzystajcie z Jego mocy sakramentów, wtedy będziecie mieć piękne życie. Nie znaczy to, że wszyscy dostaniecie się na wymarzone studia, może nawet nie wszyscy zdadzą maturę, ale nawet jeśli tak się stanie, Bóg pomoże wam przez to przejść i nie popaść w przygnębienie – zachęcał.
Znak pokoju Beata Malec-Suwara / Foto Gość Wielu młodych przyjeżdża tu z nastawieniem, że to będą po prostu rekolekcje, czas wytchnienia od codziennych obowiązków, a przeżywają życiowe nawrócenie, spowiedź z całego życia, zmienia się ich relacja do Boga.
– Niesamowitym przeżyciem była dla mnie adoracja krzyża – mówi Marcin. – Wyglądała zupełnie inaczej niż w Wielki Piątek, kiedy podchodzi się do niego, szybko całuje i ustępuje miejsca następnemu. Tu mieliśmy czas, ile go ktoś potrzebował. Na spokojnie – dodaje.
– Podczas modlitwy można było wylosować dla siebie karteczkę z cytatem z Pisma Świętego. Trafił mi się fragment z Księgi Jozuego: "Czy nie nakazałem ci: Bądź mężny i mocny?". Z oczu poleciały mi łzy, nad którymi nie potrafiłem zapanować. To dowód na działanie Ducha Świętego, że akurat trafiłem na kartkę, której potrzebowałem – opowiada Damian.
Ola modliła się w swoich sprawach. – Prosiłam Boga o coś i zapytałam, czy mi w tym pomoże. Odpowiedź Boga brzmiała: "Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą". To było niesamowite, to mnie zmieniło – wyznaje dziewczyna.
Czasem Bóg chce nam o czymś przypomnieć. – Po wylosowaniu swojej kartki uwierzyłem, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, ponieważ na niej był właśnie ten cytat z Ewangelii św. Łukasza. Wiedziałem o tym, ale teraz kiedy Bóg mi o tym przypomniał, to przyjmuję to za fakt – mówi Marcin.
Młodzi potrafią przy krzyżu i wystawionym Najświętszym Sakramencie modlić bardzo długo. – Rekordowcy siedzieli w kaplicy do 2.00 w nocy. Standard to 23.00 lub 24.00. Tylko tu widziałem osiemnastoletnich chłopaków płaczących przy rówieśnikach i klasie tak, że łzy oblewały krzyż i padały na posadzkę – mówi ks. Grzegorz.
– Sztaby psychologów latami, by tego nie załatwiły, co tu dokonuje się w ciągu jednego czy dwóch dni rekolekcji. Pamiętam świadectwo dziewczyny, która patrzyła na siebie jak by była niczym. "Byłam zerem" - pisała o sobie. Wystarczyło parę godzin modlitwy i spowiedź. Nie ta dziewczyna stąd wyjechała. Nie wyobrażała sobie później już życia bez Chrystusa. To dowód na działanie łaski Bożej. Nieraz po wielu latach młodzi tęsknią za tym czasem spędzonym tutaj i spokojem, którego doświadczyli – dodaje kapłan.
Mówi, że to zasługa młodzieży, że przyjeżdża do Gródka z nimi od 14 lat. To maturzyści z Muszyny w 2003 roku wyszli z inicjatywą, by ich zabrał do "Arki" na rekolekcje, chcieli także odwiedzić pracującego tu wtedy rekolekcjonistę, a ich byłego katechetę ks. Stanisława Cyrana. Potem zabierał młodych ze szkół, gdzie później pracował, z Limanowej, Mielca, a teraz Tarnowa. Maturzyści z tamtych szkół przyjeżdżają do dzisiaj. Jeszcze 7 lat temu "Arka" organizowała w roku ok. 6 terminów rekolekcji dla maturzystów w ciągu roku. W tym ok. 20. Przyjeżdżają na nie nie tylko maturzyści z diecezji tarnowskiej, ale także Rzeszowa czy Krakowa.