Wspólnota Krucjaty Wyzwolenia Człowieka w Dębicy obchodzi 25-lecie istnienia.
- Kiedy zaczęłam pracować w parafii pw.św. Jadwigi zajmowałam się grupą młodzieżową. Z młodzieżą odkrywaliśmy potrzeby jakie istnieją, organizowaliśmy więc także spotkania trzeźwościowe 1 raz w miesiącu. Kiedyś przyjechali do parafii przedstawiciele Diakonii Wyzwolenia z Tarnowa. Zgłosili się do ks. Stanisława Fiołka, ówczesnego proboszcza, aby Krucjata Wyzwolenia Człowieka mogła zaistnieć w parafii. Ksiądz prałat powiedział, że właściwie to już coś podobnego jest, siostra prowadzi, to może siostra by się zajęła krucjatą - opowiada s. Justyna Papież, która od początku prowadzi wspólnotę.
Ksiądz Fiołek zasugerował jest istnienie, zaakceptował plan, rodzaj spotkań i za pozwoleniem przełożonych zgromadzenia siostry Justyny, która musiał otrzymać zgodę na wyłączenie dużej części czasu na działalność krucjaty, taka wspólnota zaczęła dziać. - Pewnego rodzaju potwierdzenie usłyszeliśmy na rekolekcjach, kiedy w nauce kapłan przypomniał, że w każdym człowieku, nawet narkomanie, alkoholiku, jest obecny Chrystus, tylko że Jezus jest w nim sponiewierany, poniżony, ubłocony. Ale takich też trzeba zaprosić na ucztę miłości, bo Jezus ich też zaprasza, Jezus ich szuka. Tak odkryłam to wezwanie, to powołanie, żeby takim ludziom służyć - dodaje s. Justyna, służebniczka dębicka. Wspólnota zaczęła spotkania 30 listopada 1992 roku. Dziś jest związanych ze wspólnotą ponad 200 osób. Duża część to trzeźwi alkoholicy i ich rodziny.
Andrzej jest w krucjacie ponad 20 lat. Wcześniej pił też 20 lat, w tym 5 ostatnich bez pamięci. - Miałem przebłyski niepicia i wtedy wydawało mi się, że robię źle, ale nie mogłem się z tego wyzwolić. Ciężkie to było. Żona pomogła, która modliła się o moją trzeźwość, wzięła za rękę i przyprowadziła do kościoła. Był różaniec. Coś dostałem, jakieś światło wtedy. Poszedłem na spotkanie krucjaty. Grupa była 30-40 osób. Pierwszy raz w życiu przyznałem się przed wszystkimi, że jestem alkoholikiem. Ośmielili mnie ludzie, widziałem, że są z podobnymi problemami. Starałem się dobrze myśleć. Jeden mówił że 2 lata jest trzeźwy, inny że 5 lat, inny że 10 lat trzeźwy. Pomyślałem, że może i mnie się uda. Podpisałem na rok krucjatę. Minęły 2,3 miesiące i widziałem, że coś zaczyna się dziać, jakaś pozytywna przemiana. Po pół roku inne życie się jakby zaczęło, ludzie mnie zaczęli dostrzegać. Jako człowiek z natury ambitny cieszyłem się z tego, że zamiast jak zwykle odwracać się ode mnie plecami zaczęli mnie dostrzegać. Zobaczyłem sam, że zaczynam sobie, dzięki łasce Boga, modlitwie żony i wielu ludzi przywracać godność - opowiada.
Uroczystości rocznicowe odbyły się 19 listopada w Dębicy. Mszy św. przewodniczył bp Tadeusz Bronakowski, przewodniczący Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości Konferencji Episkopatu Polski. - Uzależnienia niszczą człowieka. Niektórzy dziś podają, że rynek narkotyków jest dziś więcej wart na świecie, niż rynek motoryzacyjny. W Polsce najpoważniejsze i najboleśniejsze konsekwencje niesie nadużywanie alkoholu. Upija się około 3 milionów Polaków. Około jedna trzecia upijających się popada w alkoholizm, prawie 11 tys. Polaków umiera każdego roku przez legalnie sprzedawany alkohol, substancję psychoaktywną, która zabija natychmiastowo lub na raty - przypomniał w homilii bp Bronakowski. - Troska o trzeźwość narodu to jest dziś przejaw patriotyzmu. Nie zbudujemy wielkości ojczyzny najpiękniejszymi nawet cytatami z Jana Pawła II czy innych autorytetów. O przyszłości ojczyzny decydują nasze postawy i czyny. Czy jesteśmy w stanie podjąć i złożyć dar naszej trzeźwości i abstynencji? - pytał.