Jezus dzisiaj by twittował?

Korzystając z nowoczesnych narzędzi komunikacji nie możemy zapędzić się w kozi róg.

IV Synod Diecezji Tarnowskiej środki społecznego przekazu traktuje jak dary Bożej dobroci oraz narzędzia szerzenia i umacniania Królestwa Bożego.

Jak dziś powinno wyglądać parafialne pismo? Czy warto sięgać po internet i dostępne przy jego pomocy kanały komunikowania?

Od kilkunastu lat redaktorem pisma "Głos Parafii" z bocheńskiej wspólnoty pw. św. Pawła jest Marek Gruca, który jest także radnym Bochni.

- Zawsze staraliśmy się tak redagować pismo, aby zajmowało się ono tylko i wyłącznie sprawami parafialnymi. Stąd informowaliśmy o duszpasterstwie, o działalności grup formacyjnych, którym oddawaliśmy łamy pisma, o pracach przy kościele, zwłaszcza tych wykończeniowych, czy dotyczących wyposażania świątyni. Pisaliśmy i piszemy o tym, kto ze wspólnoty został włączony do wspólnoty parafialnej, kto przystąpił do I Komunii świętej, kto do bierzmowania, kogo odprowadziliśmy na miejsce wiecznego spoczynku. Z perspektywy parafialnej to są rzeczy bardzo ważne, najważniejsze. Tak naprawdę, w myśl hasła że „koszula bliższa ciału”, to właśnie to naprawdę interesuje czytelnika. Jeżeli mowa o sensie istnienia mediów parafialnych to widzę go właśnie w tym, w informowaniu o tym co lokalne, parafialne, najbliższe ludziom. Wielką publicystykę, głębokie teksty formacyjne czytelnicy gazet parafialnych znajdą - z reguły lepsze niż jesteśmy w stanie zaproponować - gdzie indziej, w prasie ogólnopolskiej – mówi Marek Gruca.

„Głos Parafii” zawsze wydawany był na dobrym jakościowo papierze, ze starannością edytorską. – Profesjonalizm, taki, na jaki nas stać, to także obowiązek mediów na parafialnym poziomie. Mi się wydaje, że nie powinniśmy pozwalać sobie, także na tej płaszczyźnie, na bylejakość. Nie możemy robić byle jak, pisać byle jak, wydawać byle jak. Katolicki powinien znaczyć także dobry. Oczywiście są pewne ograniczenia, które należ wziąć pod uwagę i je respektować, ale w ramach możliwości robić media jak najlepsze – mówi.

W kontekście przyszłości Marka Grucę niepokoi jedno zjawisko: wchodzące drzwiami i oknami do duszpasterstwa nowe środki komunikacji. – Internet i związane z nią media, narzędzia komunikacji bezwzględnie są potrzebne. Osobiście uważam, że genialnym rozwiązaniem test na przykład Twitter, możliwość wysyłania przy jego pomocy krótkich komunikatów, komentarzy. Sadzę nawet, że Jezus dziś, gdyby miał taką możliwość, to być może by korzystał z Twittera, wysyłając komunikaty, zapraszając na spotkanie, modlitwę, wzywając do pielgrzymki. Twitter jest bardzo dobrym narzędziem. Co do tych internetowych kanałów komunikacji mam jedno zastrzeżenie. Otóż wydaje się, że korzystanie z nich, dla niektórych księży i świeckich, wyczerpuje duszpasterstwo. Tymczasem nie możemy naszego życia religijnego, w tym działalności ewangelizacyjnej, przenieść w świat wirtualny, a duchowości oprzeć na fanpejdżach Facebooka czy komunikatach Twittera. Człowiek, żeby wzrastać potrzebuje spotkania, z Bogiem, z drugim człowiekiem. W internecie do spotkania nie dochodzi. Internet może pomóc, może zachęcić, ale spotkanie odbywa się gdzie indziej, w materialnej rzeczywistości – komentuje.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..