W Dąbrowie Tarnowskiej blisko 90 gimnazjalistów przygotowuje się do bierzmowania programem Młodzi na Progu.
19 grudnia odbyło się kolejne spotkanie dla tegorocznych kandydatów do bierzmowania w Dąbrowie Tarnowskiej. Spotkanie z animatorami w grupach w ramach programu "Młodzi na Progu" i wspólna modlitwa uwielbienia zakończyły się Mszą św. z wygłoszoną nauką przez o. Józefa Augustyna SJ, który prowadzi rekolekcje adwentowe w tamtejszej parafii Matki Bożej Szkaplerznej.
- Trzeba walczyć o rozsądek - namawiał rekolekcjonista młodzież. Przekonywał, że życie jest zbyt kruche i delikatne, bardzo łatwo w nim coś zepsuć i zniszczyć. Postępując bezrefleksyjnie i głupio, narażamy siebie i innych na cierpienie. - Uważajcie, żeby nie krzywdzić ludzi - dodał.
Mówił, że Polska jest w czołówce krajów, w których najwięcej młodych ludzi popełnia samobójstwo. Zwykle dzieje się tak pod wpływem uczucia upokorzenia przez kolegów. - Nie dajcie się złamać, trzeba walczyć i się modlić - przekonywał o. Józef, przestrzegając także, by nie manipulowali przy sumieniu. - To niebezpieczne - dodał.
Rekolekcjonista o. Józef Augustyn SJ Beata Malec-Suwara /Foto Gość Ojciec Józef Augustyn zastrzegł, by młodzi nie walczyli z rodzicami. - Nie pyskować - radził, dodając, że nie chodzi o to, by robić to, co mama i tata każe, bo każdy powinien się uczyć samodzielności i wolności, ale i w odmienności zdania odnosić się do nich i traktować ich z najwyższym szacunkiem. - Kto nie szanuje rodziców, nie szanuje swojego życia - zauważył.
Nauka, której młodzi wysłuchali, doskonale korespondowała z tym, o czym rozmawiali w czasie spotkania w grupach, gdzie opracowywali swój komentarz do tego, czego Pan Bóg oczekuje od nas w poszczególnych przykazaniach Dekalogu. Ma to być pomocą w przygotowaniu do spowiedzi.
"Młodych na Progu" w Dąbrowie Tarnowskiej prowadzi ks. Marek Zembura oraz 11 animatorów - uczniów pierwszej i drugiej klasy liceum. To niemal rówieśnicy kandydatów.
- Dzwoniliśmy do nich, opowiadając w skrócie o co chodzi i pytając, czy chcieliby coś dobrego dla Boga i drugiego człowieka zrobić we wspólnocie parafialnej. Dawaliśmy im dzień, dwa na zastanowienie. Widzieliśmy, że się nadają, ale bycie animatorem wiąże się z poświęceniem czasu i zaangażowaniem siebie w rozwój duchowy. Okazało się, że są chętni. Na początku może niepewni, ale ze spotkania na spotkanie nawiązują coraz lepszą więź z młodzieżą - zauważa ks. Marek Zembura.
Młodzi pracowali w grupach nad komentarzem do poszczególnych przykazań Dekalogu Beata Malec-Suwara /Foto Gość Wśród animatorów na pierwszy rzut oka fryzurą wyróżnia się Szymon. - Mój irokez pokazuje, że w Kościele jest miejsce nie tylko dla gładko uczesanych. Bóg kocha każdego z nas takimi, jacy jesteśmy - komentuje swój wygląd. Mówi, że młodzi go słuchają, ale nie zawsze jest tak różowo. - Różnie z tym bywa, jedni angażują się bardziej, drudzy mniej, są pewnie i tacy, którzy chcieliby poprzeszkadzać. Trudno oczekiwać od początku fajerwerków, ale ze spotkania na spotkanie poznajemy się coraz lepiej nawzajem - zauważa animatorka Natalia Trędota.
Program wymaga od kapłanów, jak i od animatorów sporego zaangażowania, ale choć nauki w liceum im nie brakuje, nie narzekają. Cieszą się, że mogą zrobić coś dobrego. - Sama radość, że młodzi ze spotkania na spotkanie mają do nas coraz większe zaufanie - zauważa Kasia Półchłopek. - Zawsze wychodzę z tych spotkań z radością w sercu. Mogę mieć trudny dzień w szkole, czuć się zmęczony, a stąd wychodzę pełny życia. Zawsze tak jest - dodaje Dawid Sowa.
Młodzi kandydaci do bierzmowania cenią sobie to, że spotkania w grupach prowadzą właściwie ich rówieśnicy. - Tak jest o wiele lepiej. Rok temu w czasie spotkań przygotowujących do bierzmowania siedzieliśmy, ktoś ze starszych animatorów zasiadał za stołem, wygłaszał podręcznikowy wykład, a my mieliśmy tylko słuchać. Teraz zaczynamy wspólnie na auli, potem rozdzielamy się na grupki, idziemy do swoich sal i tam rozmawiamy - tłumaczy Ola z klasy 3b jednego z dąbrowskich gimnazjów.
- Łatwiej nam się otworzyć przed rówieśnikami niż przed kimś starszym. Oni niekoniecznie nas rozumieli, po prostu robili to, co mieli w podręczniku, a teraz możemy się wypowiedzieć, powiedzieć to, co myślimy. To z kolei nie podlega ocenie i zostaje w grupie, nikt się też z tego nie śmieje - dodaje Ola tym razem z klasy 3c.
Spotkania z animatorami odbywają się raz na dwa tygodnie. Pozytywnie odbierają je zarówno uczestnicy, jak i ich rodzice.
Zdjęcia ze spotkania zamieściliśmy TUTAJ.