30 grudnia w wiśnickim więzieniu zakończył się kurs Alpha. Czy uczestnicy wraz z nowym rokiem rozpoczną nowe życie? Prowadzący na pewno tak.
- Chodzę na spotkania z o. Stanisławem Majchrem, jezuitą z Zakopanego, który przyjeżdża do nas dwa razy w miesiącu. Tam wyszła propozycja, by zapisać się na Alphę, więc poszedłem – mówi jeden z więźniów uczestniczących w kursie w wiśnickim więzieniu. - W moim życiu zabrakło Boga, pogubiłem się i wylądowałem tutaj. Jestem tu prawie 2 lata. W marcu mam koniec kary i chciałbym zmienić swoje życie. Kiedy wyjdę, ożenię się z kobietą, z którą mam 6-letniego syna. Dla nich chcę się zmienić - dodaje.
Dużo zawdzięcza wolontariuszom prowadzącym Alphę. - Dzięki nim czuję, że staję się lepszym człowiekiem i nie oglądam się za siebie. Rozmowy, ciepło, które od nich emanuje, powoduje, że chcę posprzątać swój dotychczasowy bałagan i zabrać za bramę mądrość życiową, którą oni mają. Próbuję od nich nachapać się dobroci, by potem przelać ją na moich bliskich. Oni opowiadają o swoim szczęściu życia blisko z Jezusem, z Bogiem, im się udaje, więc dlaczego ja mam być gorszy - mówi 39-latek.
Czuje, że z Bogiem łatwiej będzie mu żyć. - Wcześniej nie miałem żadnych skrupułów, szedłem przez życie jak twardziel, a teraz czuję, że nie tędy droga, wzruszenia też są potrzebne, choć tu każdy trzyma się swojej maski cwaniaka. Wolontariusze nie patrzą na nas jak na zwyrodnialców i kryminalistów, ale rozmawiają z nami jak przyjaciele. Dzięki nim można nauczyć się życia na nowo, trzeba tylko chcieć. Kiedy wyjdę, będę chciał znaleźć wspólnotę, która pomoże mi wytrwać w wierze - mówi.
Tomek ma 25 lat. Siedzi od ponad 5. Do końca kary zostało mu jeszcze 2 lata i 3 miesiące. Od dwóch i pół roku uczęszcza na spotkania, które prowadzi o. Stanisław Majcher. Zakonnik od ok. 20 lat regularnie przyjeżdża do więzienia w co drugą sobotę, mimo schorzenia, które utrudnia mu chodzenie i niemłodego wieku. Ma 80 lat.
- To wspaniały człowiek. Chce mi pomóc, kiedy stąd wyjdę, nie chciałbym tego zaprzepaścić. Tu niektórzy moi koledzy mają po 40 lat, z czego 20 spędzili w więzieniu, nie podoba mi się ta perspektywa - ocenia Tomek.
- Szukam czegoś więcej, choć próbowałem już w życiu wielu rzeczy. Na Alphie pomagają nam odnaleźć drogę do Boga, a ja chcę nią iść. Sam nie jestem w stanie sobie pomóc, ale chcę się zmienić. Ludzie, którzy tutaj przychodzą, zarażają optymizmem, radością. Jak się widzi szczęśliwych ludzi, to też chce się takim być. Pomaga też rozważanie Pisma Świętego. Ono nakierowuje na właściwe ścieżki. Pewnie, że przychodzą chwile zwątpienia, ale taka regularność spotkań Alpha bardzo pomaga - dodaje 25-latek.
Wiśnicki zakład karny znajduje się kompleksie poklasztornym karmelitów Beata Malec-Suwara /Foto Gość Wielu z więźniów niesie na plecach bagaż tak ciężkich grzechów, że trudno z nim wzbić się wyżej, już przestali wierzyć w to, że można się zmienić. Najtrudniej tym, którzy w placówkach penitencjarnych spędzili większość swojego życia albo związani są z nimi jak Rafał od drugiej klasy podstawówki. W więzieniach przesiedział 11 lat z 35, jakie ma. Od małego uciekał z domu, do którego potrafił wrócić nieraz dopiero po pół roku. Więzienie w Nowym Wiśniczu jest dwudziestym zakładem karnym, w którym siedzi.
- Jestem złodziejem samochodów. Adrenalina mnie rajcuje i nie będę opowiadał, że się zmienię - twierdzi. - Na spotkania Alphy zapisałem się, żeby wyjść z celi. Można tu doświadczyć przede wszystkim dobroci ludzi, którzy do nas przychodzą - dodaje.
Są i tacy, którym spotkania pomagają funkcjonować przez cały tydzień, zmniejszyć napięcia i agresję. Innym wolność i rodzinę odebrał alkohol. Zobaczyli to teraz. - Dziś się dziwię, że pomocy nie szukałem w Bogu, ale w wódce - przyznaje Mirek.
Nie brakuje także duchowych nawróceń. - Jest mi gorąco w sercu. Wybaczyłem ludziom, którzy mnie skrzywdzili. Teraz wiem, że Bóg jest przy mnie, Duch Święty ze mną jest. Został mi posłany, czuję Jego obecność. Rozmawiam z Bogiem dzień w dzień, a wcześniej wstydziłem się wziąć Pismo Święte - mówił jeden ze skazanych, dziękując wolontariuszom Alphy i wierząc, że to Bóg ich im przysłał jak dobrych aniołów. - Modlę się za was i wasze rodziny. Dziękuję, że mogłem was poznać - dodał ze łzami w oczach.
Przez Alphę zorganizowaną po raz pierwszy w wiśnickim więzieniu przeszło 32 skazanych, a 30 ją skończyło. - Kilku z uczestników wyszło w międzyczasie na wolność bądź zostali przeniesieni - wyjaśnia Maciej Tabor ze wspólnoty Strumienie Wody Żywej, który koordynował kurs. Zaangażowana w Alphę na stałe była 13-osobowa ekipa prowadzących plus dochodzący wolontariusze. Podczas kursu trzech byłych więźniów dzieliło się swoim świadectwem nawrócenia. Uczestników odwiedził także bp Leszek Leszkiewicz.
Modlitwa w czasie spotkania z więźniami Beata Malec-Suwara /Foto Gość Momentem kluczowym na Alphie jest modlitwa o wylanie Ducha Świętego. - Tego dnia do spowiedzi przystąpiło 9 więźniów - wspomina Maciej. - Drugi moment to modlitwa o przebaczenie sobie i innym. Właśnie to niewybaczenie jest bardzo często blokadą, która powoduje zamknięcie na Boga, wiarę i innych. To są niesamowicie poranieni ludzie przez innych i swoje grzechy i błędy - dodaje koordynator Alphy.
Wolontariusze widzą, jak zmieniły się przez ten czas twarze więźniów, z których wielu przeżyło rozbudzenie duchowe, nawrócenie, które jest bardzo mocne i często też emocjonalne. Nie chcą ich z tym zostawić. Dali im nadzieję i pokazali perspektywę na inne, lepsze życie, teraz chcą nadal ich wspierać.
- Mam już zasądzone dożywocie, więc stąd nie wyjdziemy - deklaruje Maciej Tabor. W kurs zaangażowana jest także jego żona. Do więzienia przyjeżdżali też z synem. Wielu wolontariuszy czuje podobnie.
- W przyszłym roku na pewno zorganizujemy drugą edycję Alphy, ale będziemy też kontynuować pracę z tymi, którzy zakończyli kurs. Planujemy też stworzyć dla nich opiekę postpenitencjarną, bo widzimy, jak ogromna jest taka potrzeba. Życie po wyjściu z więzienia jest bardzo ciężkie, więc chcielibyśmy stworzyć dla nich zorganizowany system pomocy umożliwiający znalezienie pracy, mieszkania, środowiska wsparcia i wspólnoty. Wszyscy tutaj wiele razy mieli dobrą wolę niepowrotu, a wracają. Potrzebują wsparcia - mówi Maciej.
W przeprowadzenie Alphy w wiśnickim więzieniu zaangażowane były osoby ze wspólnoty Strumienie Wody Żywej i Ruchu Domowego Kościoła. - Ponadto za naszą Alphę modliło się kilkadziesiąt osób zebranych w grupie wsparcia "Wiśnicki Cyrenejczyk" oraz Specjalnego Plutonu Modlitwy "Alpha", czyli 32 mężczyzn z wiśnickiej parafii, z których każdy modlił się za losowo wybranego więźnia - dodaje Maciej.
W 2017 roku w polskich więzieniach przeprowadzonych zostało 35 edycji kursu Alpha w 22 różnych jednostkach. Wzięło w nich udział 653 więźniów.