W Limanowej na opłatku spotkały się osoby niepełnosprawne z "Cyrenejczyka", ich rodziny i wolontariusze.
Spotkanie rozpoczęło się przed południem w bazylice na Mszy św., której przewodniczył i kazanie podczas której wygłosił ks. dr Jerzy Smoleń, psycholog. Po Eucharystii uczestnicy spotkania, których było ok. 200, udali się do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 1, gdzie połamali się opłatkiem, zjedli obiad i uczestniczyli w zabawie przy dźwiękach zespołu muzycznego z Laskowej.
W Katolickim Stowarzyszeniu Osób Niepełnosprawnych Ruchowo i ich Przyjaciół „Cyrenejczyk” jest wiele osób. Wspólnotę tworzą ci, którzy są, w różnych rolach, uczestnikami wakacyjnych oaz dla niepełnosprawnych. – Osoby niepełnosprawne ze stowarzyszenia mają ogromną chęć spotykania się ze sobą, ze znajomymi. Każde ze spotkań, grudniowe, jesienne, wiosenne czy wyjazd na rekolekcje to są wyjazdy zasadniczo pooazowe. My nie prowadzimy rehabilitacji, warsztatów terapii, domów, ośrodków, ale dajemy ludziom możliwość doświadczenia wspólnoty – mówi ks. Robert Pociecha, diecezjalny moderator duszpasterstwa niepełnosprawnych ruchowo.
To jest niezwykle ważne. Funkcjonują jak rodzina, która choć na co dzień rozpierzchnięta jest po całej diecezji, to ma chęć spotykania się ze sobą.
- Niepełnosprawni mają w sobie zwykle ogromną ilość pokory, to sprawia, że nie stawiają, jak wielu ludzi sprawnych i zdrowych, Bogu barier. Fizycznie czy psychicznie swoją niepełnosprawność trudno bez wątpienia im dźwigać, ale są chyba bliżej Niego, niż wielu zdrowych. My zawsze kończąc oazy dziękujemy sobie wzajemnie. Mówimy, że przeżyliśmy oazy dla osób z niepełnosprawnością. Natomiast zawsze wielu z nas, uczestniczących w oazach towarzyszy przekonanie, że tak naprawdę korzystamy my, sprawni. Jako ksiądz na oazie wchodzę na ambonę i czuję, że każda z tych osób z niepełnosprawnością powiedziałaby coś mądrzejszego o Bogu niż ja. Tak naprawdę to niepełnosprawni prowadzą te oazy. Mało tego, mamy dużą liczbę wolontariuszy i widzę, że niepełnosprawni dla wolontariuszy są ratunkiem. Widzę, jacy młodzi przychodzą, i jak bardzo zmieniają się, pozytywnie, pomagając osobom niepełnosprawnym. Jak przewartościowują swoje życie – dodaje ks. Robert Pociecha.