Niektórzy chyba źle zrozumieli zachętę papieża Franciszka, by zejść z kanapy, ubrać dobre buty i wyruszyć w drogę.
Kanapa - po Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie - stała się już niemal przysłowiowa. Papież Franciszek zachęcił młodych w Brzegach, by przestali siedzieć na kanapie i narzekać na cały świat. Zamiast tego powinni wstać, ubrać dobre buty i wyruszyć w świat, który potrzebuje świadków Jezusa.
Niektórzy chyba źle zrozumieli słowa papieża...
Wielu z nas zna reklamowe dialogi Mariana i Barbary. Wyobraźmy sobie, że Marian to dzik, a Barbara jest jego towarzyszką życia...
- Marian, może kupilibyśmy sobie nowe meble? No bo wiesz, ta leśna wyściółka z mchów, liści i igieł zaczyna mnie już denerwować. Położyłabym się na czymś o wiele wygodniejszym! Marian, kupmy kanapę! - prosi Barbara.
- Nie, nie, nie, Barbara! To szalony pomysł. Trzeba jechać do ludzkiego sklepu z meblami, tracić czas na oglądanie i twoje wybrzydzanie. A potem jeszcze szukać transportu, załadować na samochód, rozładować w lesie, przenieść w odpowiednie miejsce, ustawić, dopasować do najlepszych widoków. Na dodatek nikt nas do takiego sklepu nie wpuści! Absolutnie w to, Barbara, nie wchodzę! - żachnął się Marian.
I tu pojawiają się nieznani sprawcy - realizatorzy dzikich marzeń.
- Ale my wam pomożemy! Kanapę przywieziemy na miejsce, zładujemy z samochodu, przeniesiemy na wasze legowisko, ustawimy tak, jak chcecie! I to wszystko za darmo! Dorzucimy jeszcze fotel i całą furę śmie..., tfu, zabawek dla małych dziczków - oferują się usłużnie.
Jak zaproponowali, tak zrobili. A ja cały ten dobytek mogłem zobaczyć w lesie, po którym często spaceruję. Ostatnio podczas urlopu.
Zbigniew Herbert radził, by nie zwiedzać wybranej okolicy utartymi szlakami, lecz warto pójść przed siebie, tak, jak wskazuje biegnąca przed nami droga. Otóż i ja poszedłem na przełaj.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy natknąłem się na fotel w środku lasu. Ale to jeszcze nic! Niewiele dalej, w gęstym sosnowym zagajniku, daleko od leśnych dróg, stała sobie majestatycznie kanapa.
Widok z niej był przepyszny. Między wiotkimi pniami drzewek jaśniały kępy trzęślicy modrej, tu i ówdzie zieleniły się krzewinki borówki brusznicy, a dalej, coraz dalej migotało światło między słusznymi w obwodzie pniami sosen, dębów i brzóz.
Ach, jak rozmarzona musiała być Barbara, która wreszcie doczekała się cywilizowanego mebla, jak zadowolony musiał być Marian, który już nie wysłuchiwał narzekań dzikiej towarzyszki!
Nie mogę jednak pojąć, jak i komu chciało się wlec te meble w sam środek lasu? Nie mogę pojąć, że lata edukacji, mówienia w szkole o ochronie przyrody, coroczne akcje sprzątania świata i zakręcenie na punkcie bycia eko dają takie efekty. Ile jeszcze trzeba uczyć, pokazywać, zachęcać, żeby ludzie z szacunkiem traktowali podarowany im świat i nie narzucali mu swojej władzy, która jest zwykłym panoszeniem się?