Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie, i on to robi.
Ta myśl Alberta Einsteina, cytowana zapewne niedokładnie, przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o dwóch młodych dziewczynach z jednej z parafii naszej diecezji, które zrobiły coś niemożliwego.
Same nie tak dawno przyjęły sakrament Ducha Świętego. Objęte były przed nim gruntowną formacją. Po bierzmowaniu pozostały we wspólnocie w sąsiedniej parafii, wzrastały w wierze i co najważniejsze, spotkały Boga żywego. Tym doświadczeniem chciały się dzielić ze swoimi nieco młodszymi koleżankami, kolegami. Z ich inicjatywy, dzięki ich zaparciu, konsekwencji, umiejętności przekonywania, ich rodzinna parafia zdecydowała się zmienić program przygotowania do bierzmowania i nastolatków poprowadzić ścieżką „Młodych na progu”. Dziewczyny same prowadzą spotkania grupowe jako animatorki. W tej parafii do bierzmowania niedługo przystąpi nieco ponad 30 kandydatów. Niedługo po tej uroczystości wszyscy, bez tylko kilku osób, dobrowolnie, wyjeżdżają na rekolekcje zamknięte. Po bierzmowaniu. Jadą, mimo, że już niczego nie muszą.
„Młodzi na progu” są programową propozycją dla kandydatów do bierzmowania. Piszemy na tej stronie obszernie o tym programie w zakładce „Bierzmowania”. Ta propozycja realizowana jest w kilkunastu parafiach diecezji. W każdej, poza jedną, z inicjatywy księży. W jednej, jedynej, z inicjatywy dwóch młodych dziewczyn, które przekonały proboszcza parafii do tej drogi formacji.
Może nie „wiedziały”, że świeccy lepiej żeby nie mieli pomysłów duszpasterskich i nie dążyli do ich realizacji? Może nie „wiedziały”, że trzeba siedzieć cicho bo „i tak się nie da”? A może zrozumiały, miejmy nadzieję, że nie jako jedyne, że świeccy są współodpowiedzialni za głoszenie Ewangelii i jeżeli Duch Święty ponagla cię, to nie możesz zaszyć się w kącie, tylko musisz działać, choć nie wiesz, czy masz szanse. Ale to już zostaw Duchowi, który cię prowadzi.