W parafii Dąbrowa Tarnowska od dziś do środy rekolekcje wielkopostne głosi dominikanin o. Adam Szustak.
- Był naszym rekolekcjonistą już 2 lata temu i wówczas ksiądz proboszcz zaprosił go ponownie do naszej wspólnoty. Na kolejne spotkanie musieliśmy czekać dwa lata - mówi ks. Marek Zembura, wikariusz dąbrowski.
Ojciec Adam pierwsze nauki w ramach wielkopostnych rekolekcji, które potrwają do środy włącznie, wygłosił na niedzielnych Mszach św. - Mówi prosto, może nawet lekko, o sprawach trudnych, ale tak, że bez problemu można go zrozumieć, i trafia celnie w serce człowieka - przyznają parafianie. Poza miejscowymi, jak zauważają księża pracujący w dąbrowskiej parafii, przyjechało już w niedzielę wielu wiernych spoza Dąbrowy Tarnowskiej. Żeby posłuchać Szustaka.
Ewangelia była o tym, że Jezus wyrzucił kupców ze świątyni. Powyganiał barany i woły. Powywracał stoły, porozbijał dzbany. - Warto zadać pytanie, co sprawiło, że Jezus ten jeden jedyny raz tak bardzo się rozgniewał. Czasem jak słucham kazań czy komentarzy ludzi, to słyszę, że jest to Ewangelia o tym, że nie wolno w niedzielę handlować w kościele. Że jakby Jezus zobaczył sprzedawanie dziś w kościele gazet i dewocjonaliów, to by się wkurzył. Kochani! Ta Ewangelia nie ma absolutnie nic wspólnego z handlem w niedzielę - mówił o. Adam. Po czym wyjaśnił, skąd kupcy wzięli się w świątyni, skąd wzięły się baranki, woły, skąd bankierzy - czy raczej ludzie, którzy prowadzili kantory. - To byli bardzo pożyteczni ludzie i byli na swoim miejscu, prowadzili świętą działalność, bo według prawa żydowskiego pomagali wypełnić prawo Boże - tłumaczył. To ludzie, którzy pomagali wiernym spełniać obowiązki przepisane przez prawo. Można było kupić baranka, którego składało się Bogu w ofierze. Można było rozmienić zwykłe pieniądze na szekla świątynnego, którego można było złożyć. Ci ludzie pomagali innym. Robili zatem coś dobrego. Dlaczego Jezus tych ludzi wyrzuca?
- Zobaczcie, co powiedział Jezus. To jest klucz do zrozumienia. „Weźcie to stąd, bo zrobiliście z domu ojca dom targowy”. Zobaczcie, na czym polega ta idea składania ofiar. To jest idea targowania się z Bogiem. Panie Boże, wiem, że mi pobłogosławisz, że mnie wysłuchasz, jeśli ja coś ci złożę. Wystarczy baranek, żebyś mnie wysłuchał czy chcesz wołu? Ta religijność oparta jest na pewnego rodzaju handlu wymiennym. Jezus przeciwstawia domowi targowemu dom ojca. Jak jest w domu ojca? Macie dzieci? To chyba nie mówicie dziecku: będzie kolacja, ale kosztuje to 20 zeta. Jutro dostaniesz śniadanie, ale pod warunkiem, że dziś 10 złotych zostawisz na stole. Tak to wygląda? Nie. Jezus właśnie mówi: to jest dom ojca, a nie dom kontrahentów - mówił ojciec Szustak.
Dziś jednak przecież nikt nie przynosi do kościoła baranka, wołu czy gołębi. - Naprawdę nie? Ja jestem przekonany, że nic się nie zmieniło. Pewnie koło każdego z nas siedzi jakiś baranek czy wół. Co to jest za obraz? Nie macie tak, że jak Pana Boga o coś prosicie, to zaraz mu obiecujecie? Nie macie tak, że prosicie: mam taką trudną sytuację z dzieckiem, może byś mi pomógł, a ja obiecuję, że będę chodził do kościoła? Albo: mam chorą siostrę, tak bardzo ciężko. Ja ci obiecuję, że odmówię nowennę pompejańską, 54 dni będę się modlić, a Ty jej pomóż. Co to jest kochani? To jest czysty handel wymienny. Tylko zamiast baranka używamy różańca - mówił kaznodzieja.
Wielu ludzi, może niemal każdy, znajdzie w swoim życiu momenty, kiedy próbuje handlować z Bogiem, wchodzić w układ. Jezus, mówił o. Szustak, nie wyrzuca kupców ze świątyni, ale wyrzuca ten sposób myślenia o byciu z Bogiem.
- Pamiętacie to zdanie Jezusa, który mówi, że jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, to nie wejdziecie do królestwa Bożego. Słyszycie radykalność tego zdania? Jezus mówi: „Nie wejdziecie”. Nie mówi: „będzie trudno”, albo „to jest taka dobra propozycja”. Mówi: „Nie wejdziecie”. Co to znaczy? Albo będziecie z moim Ojcem, tak jak jest dziecko z ojcem, albo nie wejdziecie, bo kontrahentów nie przyjmuje – mówił.
- Cieszę się, że zaczynamy rekolekcje od tej Ewangelii. Nie chcemy - bo jest Wielki Post i rekolekcje po raz setny - Bogu obiecać, że teraz to ja się już naprawdę zmienię. A jak się zmienię, to będziesz mnie kochał. (…) Co mówi Jezus? Z moim Ojcem nie da się zasługiwać. Z Nim trzeba być jak dziecko względem swego rodzica. Chciałbym wam przez te cztery dni pomóc w tym, jak to zrobić - mówił w kazaniu o. Szustak.
Cała - zdaniem dominikanina - sztuka nawrócenia polega na tym, aby nauczyć się serca dziecka względem Boga, że to nie jest sędzia, prawodawca, tylko to jest tata. - Jak pytali Jezusa, jak się modli, to natychmiast, bez zastanowienia, powiedział, że zaczyna od „tato”. Myśmy się trochę przestraszyli i przetłumaczyli jako „Ojcze nasz”, a tam jest Abba. Nie ma Ojcze. Jest tato. Jezus mówi: tylko tak stawajcie przed Bogiem, jeśli szukacie relacji - dodał na zakończenie.