Dla św. Jana nie tyle liczy się Maryja jako osoba historyczna, ale raczej Jej rola, jaką odgrywa w historii zbawienia.
W jaki sposób zbudowany jest opis wydarzenia na Kalwarii? Jakie to ma znaczenie?
Uderza dziwny sposób przedstawiania wydarzeń. Św. Jan, opisując ważne wydarzenia, stosuje dosyć często następujący schemat: 1) Wspomina najpierw o jakimś wysłańcu Bożym, który widzi kogoś innego. Nie chodzi jednak w tym wypadku o zwykłe widzenie, ale o dogłębne przenikanie rzeczywistości. Taka zdolność cechuje ludzi Bożych, np. proroków; 2) Z kolei wysłaniec Boży przemawia do dostrzeżonej osoby; 3) Oświadczenie zaczyna się od słowa oto; 4) Wreszcie ukazuje nieznaną funkcję, rolę albo tytuł tej osoby. Ten schemat dostrzegamy także w opisie wydarzeń pod krzyżem. Jezus – najwspanialszy i największy Wysłaniec Boga – widzi Matkę oraz ucznia i objawia coś, co było dotychczas nieznane, a mianowicie ujawnia Maryi Jej macierzyńską rolę względem ucznia, a uczniowi jego synowską rolę względem Dziewicy.
W czwartej Ewangelii występuje wiele czasowników związanych z „widzeniem”. „Widzenie” jest skierowane na osobę Jezusa. Uczniowie, różni ludzie, przywódcy Żydów (np. Nikodem) „widzieli” człowieka Jezusa, który mówił i działał „jawnie” (por. J 7,26; 10,24-25; 18,20). Wszyscy widzieli Jego „znaki” (J 11,47-48; 12,19). Dał się widzieć w synagogach i w świątyni, gdzie Żydzi się zbierali (J 18,20). Ewangelista podkreśla często, że Jezus wstępował do Jerozolimy z okazji świąt (J 2,13; 5,1; 7,10). Dla niego Jerozolima i świątynia są znakiem i symbolem, że orędzie Chrystusa ma charakter publiczny. To samo ujawnia się także w Jego śmierci. Jezus nazywa ją „wywyższeniem” Syna Człowieczego (J 3,14; 8,28; 12,32). Poprzez swoją mękę ujawnił się On publicznie. Dwa razy Piłat publicznie ogłasza: „Oto Człowiek” (J 19,5) i „Oto wasz król” (J 19,14). Arcykapłani i ich słudzy widzieli to wszystko (J 19,6), a jednak odrzucili Go. Na Kalwarii „wielu Żydów” mogło przeczytać napis: „Jezus Nazarejczyk, Król żydowski” (J 19,20). Św. Jan, bardziej niż inni Ewangeliści, podkreśla ten właśnie szczegół. Żołnierze, którzy przyszli pod krzyż (J 19,33), zobaczyli, że Jezus już umarł. Uczeń widział, że z Jego boku wypłynęła krew i woda. I dał temu świadectwo (J 19,34-35). Ostatnim zdaniem w opisie śmierci Jezusa jest zapowiedź wizji: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili (J 19,37).
Ten rzucający się w oczy nacisk, położony na widzenie, występuje także w opisie zmartwychwstania. Piotr oraz drugi uczeń, który miłował Jezusa, „widzieli” pusty grób, leżące płótna oraz chustę (J 20,6-8). Jezus zjawił się zebranym uczniom i „pokazał im ręce i bok” (J 20,20). Także Tomasz Go „widział” (J 20,29). Dlatego umiłowany uczeń przekazał świadectwo paschalne, które streszczają słowa: „Widzieliśmy (widziałem) Pana” (J 20,18.20.25-28). Trzeba także zwrócić uwagę na to, z jakim naciskiem Ewangelista utożsamia Jezusa z Kalwarii z „Panem”, którego widzieli uczniowie w dniu Paschy. Odmiennie niż św. Łukasz, który stara się uwypuklić rzeczywistość ciała Zmartwychwstałego (Łk 24,39), św. Jan podkreśla wspomnianą identyczność. Chrystus był „widziany” jako umarły na krzyżu i jako żyjący w miejscu, gdzie w zamknięciu znajdowali się uczniowie (J 20,19). To świadectwo naocznego świadka znajduje się u podstaw wiary (J 19,35; 20,29-31).
„Widzenie” Janowe nie jest jednak widzeniem fizycznym i czysto ludzkim oraz związanym z tym światem. Jest to widzenie, które nie zatrzymuje się na tym, co zewnętrzne i pozorne, ale dociera aż do największej głębi. Dotyka rzeczywistości ukrytej, która stanowi istotę każdej rzeczy. Chodzi o to, co pozwala uchwycić źródło i tajemnicę życia. „Bo życie objawiło się: myśmy je widzieli, o nim zaświadczamy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione” (1 J 1,2).
W Ewangelii św. Jana znajdują się liczne przykłady dogłębnego i przenikliwego spojrzenia. Św. Jan Chrzciciel dostrzega zbliżającego się do niego Jezusa i widzi „Baranka Bożego, który gładzi grzech świata” (J 1,29). W chwili chrztu ujrzał „Ducha, który zstępował z nieba jak gołębica i spoczął na Nim” – Synu Bożym (J 1,32).
Uczeń, którego Jezus miłował, tym się różni się od innych, iż posiada niezwykłą głębię spojrzenia. Jego intuicja przenika samo jądro tajemnicy. W scenie przebicia boku, wychodząc poza fakt materialny, „zobaczył” w Jezusie ofiarę całopalną za zbawienie świata; Baranka nowej Paschy (J 19,34-37). Biegnąc w poranek wielkanocny, rozumie wymowę odsuniętego kamienia grobowego, brak ciała, znaczenie leżącego płótna i chusty. „Ujrzał i uwierzył” (J 20,8) w Pana zmartwychwstałego. Na brzegu Jeziora Tyberiadzkiego, dzięki jakiemuś oświeceniu, rozpoznaje Jezusa. Tego rodzaju intuicja suponuje czystość serca, przenikniętego słowem i miłością (J 5,38.42) oraz światłem z góry (por. J 3,21). Jest oczywiste, że we wszystkich tych scenach uczeń ów ukazany jest wierzącym jako wzór i model.
Uderza, iż autor czwartej Ewangelii nie nazywa nigdy Maryi po imieniu, lecz podaje tylko Jej tytuły: Matka Jezusa (J 2,1; 19,25) lub Niewiasta. Słowo Matka występuje pięć razy w omawianym opisie. Ewangelista zwraca więc uwagę na macierzyńską rolę Maryi. W każdym razie jest Ona zawsze Matką Jezusa. Z tego wynika, że dla św. Jana nie tyle liczy się Maryja jako osoba historyczna, ale raczej Jej rola, jaką odgrywa w historii zbawienia; funkcja, jaką pełni w dziele Syna.