W piątek 23 marca w parafii Łąkta odbyła się plenerowa Droga Krzyżowa.
Nabożeństwo rozpoczęło się Mszą św. koncelebrowaną przez proboszcza ks. Janusza Czajkę i kanonika ks. Stanisława Szczygła. Kazanie pasyjne wygłoszone przez proboszcza było poświęcone tematyce krzyża, męki Jezusa, cierpienia oraz podejmowania własnych wyrzeczeń. Ksiądz Czajka zachęcił, aby w tej Drodze Krzyżowej zawierzyć swoje cierpienia i troski Jezusowi, a także wspólnie z nim kroczyć drogą męki.
Po zakończonej Mszy przy pięknym zachodzie słońca bardzo licznie przybyli parafianie wspólnie z proboszczem wyruszyli w procesji. Trasa wiodła na jedno ze wzgórz parafii – jej długość wynosiła 2 km. Wraz z krzyżem Jezusa wędrowaliśmy pośród domów, pól i lasów. Przy drodze ustawione były kolejno drewniane krzyże, symbolizujące poszczególne stacje Drogi Krzyżowej. Rozważania prowadziły grupy działające w parafii, m.in. młodzież, LSO, DSM, nauczyciele ZS w Łąkcie, rada parafialna, kręgi rodzin Domowego Kościoła.
Założeniem księdza proboszcza Janusza Czajki była chęć zaangażowania w tym wydarzeniu całej parafii. Przy zabezpieczaniu trasy przemarszu pomocni byli strażacy z OSP w Łąkcie Górnej.
- Chciałbym, aby tej Drodze Krzyżowej uczestniczyła cała parafia, dziękując Panu Bogu za zbawienie i wynagradzając za grzechy świętokradztwa - mówił proboszcz.
Droga Krzyżowa w plenerze była zorganizowana w łakieckiej wspólnocie po raz pierwszy i spotkała się z wielkim zaangażowaniem i udziałem parafian. - Niezmiernie raduje fakt, że jako wspólnota parafialna chcemy tworzyć i kontynuować piękne zwyczaje, którym jest m.in. w tym czasie plenerowa Droga Krzyżowa. To budujące, gdy dzieci, młodzież i starsi wspólnie razem kroczą za krzyżem Chrystusa i poddają pod refleksję kolejne etapy Jego życia, niejednokrotnie mimo choroby i cierpienia - zaznacza ks. Janusz Czajka.
- Pierwszy raz uczestniczyłam w naszej parafii w misterium Drogi Krzyżowej, wędrując na jedno ze wzgórz Łąkty. Czułam się tak, jakbyśmy wędrowali na swoistą Golgotę XXI wirku. Pośród krętych dróg, domów wspinaliśmy się na szczyt, podczas kolejnych stacji zawierzałam troski, kłopoty, a także własną rodzinę Jezusowi. Po tym nabożeństwie czuję się inna, bezpieczna - wyznaje pani Barbara, parafianka.