Jest ich w diecezji 2 tys. i jak mało kto potrzebują duszpasterzy.
Marta Nosal z Wojnicza nie słyszy w ogóle. Słowa rozpoznaje z ruchu ust.
– Mówi się, że wiara rodzi się ze słuchania. My nie słyszymy. Jako dzieci byliśmy pozbawieni formacji duchowej i religijnej, toteż wiara jest u wielu z nas czymś nowym, świeżym, ale w związku z tym trochę abstrakcyjnym, ciągle brakuje nam zrozumienia wiary. Uczymy się tego od zera. Dlatego potrzebujemy naszych księży, migających, duszpasterstwa specjalistycznego – mówi. Od 2 tygodni nowym diecezjalnym duszpasterzem niesłyszących jest ks. Damian Migacz. – To jest duszpasterstwo personalne. Na Msze św. migane w okręgach przychodzi parę procent niesłyszących. Trzeba w zasadzie indywidualnie docierać do osób posługujących się językiem migowym. Zdobywać ich dla Jezusa – mówi ks. Damian Migacz.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się