Joseph Ratzinger patrzy na Kościół z uwagą, miłością, ale i krytycznie.
Istota Kościoła według Josepha Ratzingera
Poruszając kwestię pochodzenia Kościoła dotknęliśmy już także jego istoty. To zagadnienie pojawia się także w kontekście przypomnianego wyżej postulatu całościowego spojrzenia na Kościół. Myślę, że warto w tym miejscu przypomnieć to, że dla J. Ratzingera Kościół jest matką. Ta myśl pojawia się m.in. w wykładzie na temat eklezjologii Soboru Watykańskiego II wygłoszonym w 1985 roku. W publikowanym tekście wykładu czytamy: „Kościół nie jest aparatem, nie jest tylko instytucją ani też jedną ze zwykłych kategorii socjologicznych – on jest osobą. Jest kobietą. Jest Matką. Jest istotą żyjącą. Maryjne rozumienie Kościoła jest zdecydowanym przeciwieństwem wyłącznie organizacyjnego, biurokratycznego pojęcia Kościoła. Kościoła nie możemy wytwarzać. Kościołem musimy być. A jesteśmy Kościołem i Kościół jest w nas tylko w tej mierze, w jakiej bardziej nas kształtuje wiara niż wytwarzanie. Kościołem stajemy się dopiero w wymiarze maryjnym. Także na początku Kościół nie był wytwarzany, lecz się zrodził. Narodził się wtedy, kiedy w duszy Maryi zbudziło się fiat”[14].
W jednym z tekstów wygłoszonym w ramach toczonej debaty przedsoborowej J. Ratzinger wskazuje dwa elementy stanowiące istotę Kościoła: pośrednictwo żywej obecności Słowa Bożego oraz wspólnotę Ciała Pańskiego. „Kościół jest w swej istocie pośrednictwem żywej obecności Słowa Bożego w świecie, «namiotem Słowa». Jest w tym zasygnalizowany istotny aspekt Kościoła, obok którego znajduje się jeszcze inny: jest on wspólnotą Ciała Pańskiego w przyjmowaniu sakramentów. Te dwa twierdzenia dają razem określenie istoty Kościoła, tak jak w odniesieniu do tajemnicy Chrystusa zarysowuje się ona w niewyczerpanie bogatym zdaniu czwartej Ewangelii: «A Słowo stało się ciałem» (J 1,14). Dzięki wcielonemu Słowu Kościół służy uobecnianiu Słowa Bożego w świecie i jest obecnością «ciała» Bożego w świecie – on, który przez otrzymywanie Ciała Pańskiego ciągle na nowo staje się żywą jednością z wielu członków”[15].
Naukę o istocie Kościoła J. Ratzinger przedstawia także w oparciu o trzy wielkie obrazy z Dziejów Apostolskich. „Pierwszy obraz to zebranie się uczniów w Wieczerniku, zgromadzenie się apostołów i całej małej wspólnoty wierzących w Jezusa razem z Maryją, oraz ich jednomyślne trwanie na modlitwie. […] Drugi obraz znajduje się przy końcu drugiego rozdziału, gdzie nowo narodzony pierwotny Kościół przedstawiony jest w czterech terminach: trwanie w nauce apostołów, w czym widoczna już jest perspektywa sukcesji apostolskiej i urząd świadka następców apostołów, trwanie we wspólnocie, na łamaniu chleba i w modlitwach. […] Pomiędzy tymi dwoma obrazami u św. Łukasza znajduje się pośrodku obraz Pięćdziesiątnicy: gwałtowny wicher i ogień Ducha Świętego ustanawiają Kościół. Nie jest on wynikiem własnej decyzji człowieka, nie stanowi produktu ludzkiej woli, lecz jest stworzeniem Ducha Bożego”[16].
Dobrym dopowiedzeniem do tej myśli będzie – jak sądzę – kolejny cytat z dzieł J. Ratzingera. W kazaniu wygłoszonym w poniedziałek po zesłaniu Ducha Świętego w 1986 roku, a zatytułowanym Duch Święty a Kościół mówił: „Kościół w czasie rozciąga się między tym Kościołem początku i nieustannie rosnącym już teraz Kościołem końca. W artystycznej tradycji Wschodu Kościół początku, Kościół dnia Pięćdziesiątnicy, jest ikoną Ducha Świętego. Ducha Świętego można kontemplować i przedstawiać w Kościele. Jeśli Chrystus jest ikoną Ojca, obrazem Boga, a jednocześnie obrazem człowieka, to Kościół jest obrazem Ducha Świętego. Na tej podstawie można zrozumieć, czym jest Kościół w swej najgłębszej istocie: jest przezwyciężeniem granicy oddzielającej «ja» od «ty», zjednoczeniem się ludzi ze sobą przez przekraczanie siebie samego i zbliżanie się do własnego źródła, do wiecznej miłości. Kościół jest procesem włączania ludzkości w sposób życia trynitarnego Boga”[17].