W Kiełkowie bp Stanisław Salaterski posłał na misje do Boliwii służebniczkę dębicką s. Halinę Słąbę.
Pochodząca z parafii Kiełków k. Mielca s. Halina znana jest i zachowana w życzliwej pamięci bardzo wielu młodszych i starszym diecezjan najbardziej chyba z wieloletniego posługiwania w Diecezjalnym Domu Rekolekcyjnym w Ciężkowicach. Ostatnio pracowała także w kurii diecezjalnej.
Wręczenie krzyża misyjnego Grzegorz Brożek /Foto Gość
- Pracowałam w kurii, kiedy matka generalna Maksymilla zaproponowała mi pracę na misjach, wyjazd. Zaskakujące to było dla mnie, bo nie myślałam o tym wcześniej. Postanowiłam głęboko to przemyśleć. Po ludzku było mi szkoda trochę zostawić Polskę, rodzin, które tak kocham, tych rekolekcji, w czasie których posługiwałam, ale pomyślałam. Kiedy zdecydowałam na tak poczułam pokój w sercu. Wiele razy doświadczyłam w życiu, że logika Pana Boga jest inna niż moja. Zostawiam tę sprawę, mojego posługiwania na misjach Bogu – mówi s. Halina Słąba.
Wyjeżdża do Boliwii, bo tam siostry służebniczki dębickie mają jedyny wikariat misyjny. Plan na Boliwię? – Nie mam. Ufam Bogu – mówi. Wylatuje do Boliwii 12 lipca. Spędzi tam przynajmniej trzy lata. Na początku w Cochabamba.
- Siostro Halino nie jedziesz sama. My będziemy z tobą naszymi modlitwami, a także będziemy cię wspierać w każdy dostępny inny sposób – zapewniali w czasie posłania parafianie z Kiełkowa.
- Bóg posługuje się ludźmi. Kiedyś św. Janem Chrzcicielem. Dziś nami. Także siostrą Haliną, o którą upomniał się posyłając ją do działalności misyjnej, tam, gdzie może bardziej potrzeba takiego optymistycznego, radosnego świadectwa wiary – mówił bp Stanisław Salaterski w homilii. – Ufamy, że jej obecność w Boliwii będzie miała wymiar apostolski, będzie świadectwem wiary, będzie prowadzić ludzi do Boga i wprowadzać w tamto środowisko miłość, nadzieję, braterstwo – dodał.