Tylmanowa po raz 15. zagrała dla misji. W tym roku wsparcie przeznaczono dla pracującego nad Amazonką ks. Kazimierza Skórskiego.
Pierwszy festyn misyjny w Tylmanowej odbył się 17 lat temu. Ostatni festyn miał numer 15., bo dwa razy zdarzyła się roczna przerwa w organizacji wydarzenia.
- Tu przyjeżdżali misjonarze przygotowujący się w Centrum Formacji Misyjnej do wyjazdu na misje. Po 20 osób przyjeżdżali na spotkania integracyjne na początku roku. Mieszkali na plebanii, czasem po domach. Oni modlili się z parafianami, głosili słowo Boże, przedstawiali się, skąd pochodzą, gdzie jadą, prosili o ofiary na misje. Zacieśniała się więź między wiernymi, a misjonarzami. Pojawiła się w którymś momencie idea organizacji festynu misyjnego, aby wesprzeć misjonarzy - opowiada ks. Marek Mroczek, proboszcz z Tylmanowej.
Pierwszy festyn wsparł pracę śp. ks. Józefa Piszczka, rodaka tylmanowskiego, w Kongo. Przez parafię przewinęło się wielu misjonarzy, którzy tu przyjeżdżali z wizytą. Zawsze otrzymali też konkretne wsparcie, choć wspólnota miejscowa budowała świątynię. Zawsze jednak towarzyszyła temu budowaniu myśl, że trzeba się dzielić. Ksiądz Mroczek przyznaje, że ofiarność parafian na misje zawsze jakimś dobrem wracała do Tylmanowej, także Bożym błogosławieństwem.
Tylmanowa dla ks. Kazimierza Skórskiego, pracującego od ponad 20 lat w Brazylii, obecnie od wielu lat duszpasterzującego nad Amazonką, zagrała po raz drugi.
- Kiedyś odwiedziłem go na jego misji. Przepłynęliśmy barką wzdłuż rzeki i na wyspy na Amazonce, gdzie ma wspólnoty, widziałem potrzeby tych ludzi, tego duszpasterstwa i zdecydowaliśmy, że trzeba go jeszcze wesprzeć - tłumaczy ks. Mroczek.
Ks. Skórski w Bagre wybudował kościół, przedszkole, teraz także próbuje wykończyć ośrodek zdrowia dla miejscowych ludzi. Ten ostatni cel wymaga dziś ofiarności.
Wywiad z ks. Kazimierzem Skórskim niebawem w „Gościu Tarnowskim”.