O katechezie rodzinnej opowiadają Marcin, Edyta, Szymon, Kuba, Anita i Gabrysia Lewandowscy, którzy należą do Domowego Kościoła i Szkoły Nowej Ewangelizacji im. św. Józefa.
Marcin: U mnie w domu raczej nie rozmawiało się o wierze. By to czymś oczywistym, że jesteśmy wszyscy wierzący i praktykujemy naszą wiarę. Kiedy nasze dzieci poszły do szkoły, okazało się, że spotykają się z rówieśnikami, których rodzice nie wierzą, same dzieci potrafiły mówić, że nie wierzą w Jezusa, a szły do I Komunii. Takie doświadczenia otwierają oczy, zmuszają do intensywniejszego przeżywania wiary w naszej rodzinie.
Edyta: Najbardziej przeżyliśmy chrzest naszego najmłodszego dziecka, bo odbył się w Wigilię Paschalną. Czuliśmy ogromną moc przyjęcia do wspólnoty Kościoła naszej Gabrysi.
Bardziej świadomie przygotowywaliśmy się w domu do I Komunii Kuby. Dzięki aplikacji „Modlitwa w drodze” dowiedzieliśmy się o takiej formie rodzinnych i domowych rekolekcji z dzieckiem przed uroczystością. Polegała ona na wieczornych spotkaniach obojga rodziców z dzieckiem, podczas których omawialiśmy wyznaczone tematy posiłkując się specjalną książeczką, którą można było sobie samemu wydrukować. Okazało się, że te rekolekcje były bardzo kerygmatyczne, to znaczy ukazywały żywą obecność Boga w naszym życiu. Kuba bardzo cieszył się na te spotkania. Dla nas było to wyzwanie, jak pokazać dziecku Pana Jezusa jako żywą osobę. Należymy do Szkoły Nowej Ewangelizacji, jeździmy na wakacyjne rekolekcje. To też jest miejsce katechezy, w której uczestniczą wszystkie rodziny należące do wspólnoty.
Kuba: Fajne było to, że przed I Komunią spotykaliśmy się wszyscy razem, to znaczy mama, tata i ja. Bardzo ciekawe były nasze zajęcia, a zwłaszcza poznawanie przypowieści. O Zacheuszu, który nie wstydził się wejść na drzewo, by zobaczyć Jezusa, pamiętam do dzisiaj. O swojej katechezie w szkole mogłem mówić w domu, nawet rodzice mogli się trochę ode mnie nauczyć, np. że życie to trzymanie Boga za rękę. Grzech lekki - trochę tę rękę puszczasz, ale wciąż ją trzymasz, choćby za mały palec. Grzech ciężki - ręce są rozdzielone”.
Marcin: Żyjemy w świecie mediów. W zalewie informacji można jednak znaleźć takie, które będą wspomagać nas w ewangelizacji i katechezie domowej. Do takich środków należy współczesna muzyka chrześcijańska. Słuchanie przez dzieci Arki Noego po Luxtorpedę, ks. Bartczaka czy Arkadio po pierwsze pokazuje, że muzyka może być narzędziem ewangelizacji, po drugie oddziałuje na wrażliwość dzieci. Nasze po prostu sobie nucą to, co usłyszą. Szymon w szkolnym konkursie „Mam talent” zahiphopował piosenkę ks. Bartczaka „Powołanie”.
Edyta: W erze smartfonów możemy znaleźć różne aplikacje, które pomogą nam w poznawaniu wiary, w modlitwie. My od dłuższego czas korzystamy z aplikacji „Modlitwa w drodze”. Moim marzeniem jest, by w niedzielę przed Mszą św. odczytać w domu zadaną na ten dzień ewangelię, porozmawiać o niej, żeby później lepiej uczestniczyć we Mszy św. Kilka razy nam się to udało zrobić i widzę plusy tego pomysłu.
Marcin: My sami jako rodzice odbieramy katechezę od naszych dzieci. Na przykład dzieci przychodziły ze szkoły i pytały, dlaczego nie modlimy się przed jedzeniem. Zainspirowały nas, żeby zacząć to robić. Dzieci potrafią też pokazać prostotę wiary i dziecięcą ufność w Bożą pomoc. Jeden z synów zawsze miał kłopoty z basenowym chlorem, bolały go oczy. Kiedyś dostaliśmy Misericordynę (różaniec i tekst koronki), którą syn woził ze sobą w plecaku. Jedziemy więc raz z basenu do domu i syn postanowił wyciągnąć różaniec i pomodlić się o wyleczenie. I nagle „Tato, patrz! Pomogło”. I rzeczywiście, uczulenie zeszło.
Szymon: Jestem ministrantem, należę do Caritas, koła koronkowego. We wspólnocie Szkoły Nowej Ewangelizacji im. św. Józefa mam swoją grupę dzielenia. Katechezą jest dla mnie modlitwa rodzinna. Nie zawsze się to udaje, bywa, że faceci modlą się z facetami, to znaczy ojciec z nami, a mama z dziewczynami, bo akurat usypia najmłodszą Gabrysię. Najczęściej odmawiamy koronkę do Miłosierdzia Bożego. Dziękujemy Panu Bogu, prosimy Go w różnych sprawach, przepraszamy, modlimy się też wtedy, kiedy rodzice mają jakieś ważne zadania do wykonania. Rodzice starają się też, żebyśmy razem uczestniczyli w niedzielnej Mszy św. Tato chodzi ze mną na pierwsze piątki. Idziemy razem do spowiedzi. Pytam rodziców, jak czegoś nie rozumiem z katechezy w szkole. Słyszymy też w domu słowo „przepraszam”, kiedy rodzice sobie wybaczają.