Ks. Przemysław Podobiński z Ciężkowic został posłany na misje do Brazylii.
Pochodzący z parafii św. Andrzeja – sanktuarium Pana Jezusa Miłosiernego kapłan od dziecka marzył, by stanąć za ołtarzem.
- W czasach nastoletnich przyszły jednak pierwsze miłości. Modliłem się nawet o dobrą żonę i… pokochałem Kościół. Zostałem księdzem - mówi misjonarz.
Ks. Przemysław wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie. - Z tą myślą, że pójdę wszędzie, gdziekolwiek mnie Pan Jezus pośle - dodaje.
Po święceniach, które przyjął w 2008 roku, pracował jako wikariusz w Żeleźnikowej oraz parafii Miłosierdzia Bożego w Brzesku.
- Nie zastanawiałem się, czy pojechać, ale kiedy. Impulsem, by w końcu powiedzieć Panu Jezusowi tak, były Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Papież Franciszek ppowiedział wówczas, że Jezus nie jest Panem wygody i wygodnictwa, ale ryzyka. Te słowa zaczęły we mnie bardzo mocno pracować. Młodych z grupy Miłosiernych z brzeskiej parafii, w której pracowałem, prosiłem o modlitwę w pewnej intencji. Jednocześnie poprosiłem księdza biskupa o zgodę na wyjazd na misje. Kiedy zgoda przyszła, powiedziałem młodym, o co się modlili. Odpowiedzieli, że gdyby wiedzieli, nie prosiliby o to - uśmiecha się ks. Przemysław.
Przez ostatni rok kapłan przygotowywał się w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie.
- Wyjątkowym wydarzeniem było przyjęcie krzyża misyjnego w Gnieźnie, a teraz jest nim biskupie posłanie do pracy w Brazylii, w prałaturze apostolskiej Marajo, w północno-wschodniej części tego kraju - mówi misjonarz. Będzie tam pracował razem z tarnowskimi kapłanami ks. Kazimierzem Skórskim i ks. Tadeuszem Sempkiem.
- Wyjeżdżam 21 sierpnia. Jestem przygotowany. Zabieram trochę ubrań, szaty liturgiczne, kielich, różańce i obrazki. I dobre buty. Z pływaniem sobie radzę, a myślę, że będę miał dobrych motywatorów do nauki pływania, czyli piranie, anakondy i aligatory - żartuje kapłan.
Chce zawieźć swoim wiernym Chrystusa i Jego miłość. – Nie czuję się bohaterem, po prostu wypełniam zadanie, do którego każdy jest wezwany, bo każdy powinien czuć się misjonarzem - podkreśla.
Uroczyste posłanie ks. Podobińskiego odbyło się podczas Mszy św. w ciężkowickim sanktuarium, której przewodniczył bp Andrzej Jeż.
- Każdy misjonarz powinien być człowiekiem wielkiej wiary i wielkiej pokory. Wiary, że wszystko zależy od Boga, pokory zaś dlatego, że wszelkie ludzkie plany nie mogą iść w poprzek woli Boga - mówił w homilii bp Jeż.
Jak dowiedział się „Gość Tarnowski” ks. Podobiński jest pierwszym kapłanem misjonarzem pochodzącym z parafii w Ciężkowicach. Jest również pierwszym wśród absolwentów Zespołu Szkół Technicznych i Zawodowych w Bobowej.
- Z naszej wspólnoty ponad 30 lat w Republice Środkowej Afryki pracuje s. Dorota Zych ze Zgromadzenia Sacre Coeur. Ale wielu wikariuszy, którzy pracowali w naszej parafii, wyjechało na misje. Nawet ma z tym coś wspólnego mieszkanie, w którym przebywali na plebanii - mówi z uśmiechem ks. proboszcz Jan Zając.
Parafia będzie wspierać ks. Przemysława swoją modlitwą. - Pamiętamy o misjonarzach przed Panem Jezusem Miłosiernym. W troskę o misje są zaangażowane dzieci w dziele Kolędników Misyjnych, rada parafialna, która przygotowuje poszczególne ich grupy - dodaje proboszcz.
Spotkanie z brzeskimi parafianami
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość
Na uroczystość posłania przyjechali licznie parafianie z brzeskiej wspólnoty Miłosierdzia Bożego. Śpiewał m.in. tamtejszy chór parafialny. Stawiła się również strażacka orkiestra i zastęp druhów. Strażacy podarowali ks. Przemysławowi pamiątkowe zdjęcie całej drużyny OSP w Ciężkowicach. Warto dodać, że misjonarz był członkiem straży. - Jeszcze jako kleryk potrafił odejść od służenia przy ołtarzu, kiedy zawyła syrena. Zostawiał Jezusa w kościele, by ratować Go w potrzebujących pomocy. Zresztą cała rodzina misjonarza ma tradycje strażackie - podkreśla ks. Paweł Śliwa, wikariusz w Ciężkowicach.