Za pożar domu, śmierć brata i wypadek - Jezu, dziękuję Ci! przejdź do galerii

Jan Mela modlił się z bocheńską wspólnotą Chrystus w Solnym Mieście.

Powstała po Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie bocheńska wspólnota Chrystus w Solnym Mieście, po wakacyjnej przerwie, zaprosiła mieszkańców miasta i regionu na inaugurację modlitewnych czuwań i świadectw do bazyliki św. Mikołaja.

- Na wrześniowe spotkanie zaproponowaliśmy do rozważenia naszym uczestnikom hasło „Zainwestuj w siebie” oraz fragment ewangelii o rozmowie Jezusa z bogatym młodzieńcem. W centrum każdego comiesięcznego spotkania jest adoracja Najświętszego Sakramentu, ale także spotkanie ze świadkiem wiary - mówi Gosia.

Każdy z gości spotkania otrzymał specjalną kartę kredytową z wrześniowym hasłem. - Karty mają stać się dla nas wszystkich pytaniem, jakie znaczenie mają dla nas pieniądze? Czy potrafilibyśmy zostawić wszystko i pójść za Jezusem? W co inwestować - w rzeczy materialne, czy w duchowe? - wyjaśnia Magda.

Gościem wrześniowego spotkania był Jan Mela, znany wielu jako zdobywca dwóch biegunów, podróżnik, działacz na rzez niepełnosprawnych.

- Reklamy wtłaczają nam fałszywy obraz siebie i życia, które powinno wyglądać jednakowo u wszystkich, to znaczy być wiecznie uśmiechnięte, syte, piękne… Usuwają w niebyt cały dramat naszego życia, chwile trudne, słabości, upadki, cierpienie.

Nie było mi łatwo je zaakceptować. Do tej pory nie jest. Jako dziecko przeżyłem pożar domu dziadka, w którym mieszkaliśmy. W jednym momencie straciliśmy wszystko! Tragicznie zginął mój młodszy brat. W wypadku straciłem rękę i nogę.

Bardzo długo nie mogłem się pogodzić ze swoją innością jako niepełnosprawny młody człowiek, który powinien zdobywać świat.

Najświętszy Sakrament   Najświętszy Sakrament
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość
W całym tym cierpieniu doświadczałem ludzkiej obecności, miłości, dobroci.

Kiedy spalił się nam dom, nagle pojawiło się z pomocą tylu ludzi, że samego jedzenia wystarczyło nam na trzy „wigilie”, tylu ubrań nie miałem przed pożarem. Byłem mały i po dziecinnemu życzyłem innym pożaru, bo wyzwolił w obcych nam ludziach tyle dobra, którego moja rodzina doświadczyła.  

Obwiniałem siebie za śmierć młodszego brata, lecz później zrozumiałem, że Bóg nam go „wypożyczył” na siedem lat, że miał wobec nas swój plan.

Wypadek, przez który stałem się niepełnosprawny, w końcu okazał się drzwiami do poznania wielu fascynujących ludzi, z którymi mogłem przeżyć niezwykłe chwile.

To oni byli biegunami mojego życia, które Bóg pozwolił mi zdobyć. Cieszę się, że sprawiedliwość Boga jest nierównością, jakby powiedział to ks. Jan Twardowski, że ludzie się potrzebują i mogą żyć jedynie z innymi i dla innych, że życie spełnia się w miłości.

Panie Jezu, dziękuję Ci za pożar domu, za śmierć młodszego brata, za wypadek i za niepełnosprawność, za wszystkie trudne chwile mojego życia - kończył modlitwą swoje świadectwo Jan Mela.

30-latek modlił się także z uczestnikami czuwania podczas adoracji. Spotkanie zakończyło się Apelem Jasnogórskim.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..