Diecezja tarnowska jest kolebką niepodległości. Tu legioniści toczyli zwycięskie boje i doznawali porażek. Tu czuli się jak w Ojczyźnie i tu wznosili toast za wolną Polskę.
W tarnowskim dodatku najnowszego numeru Gościa Niedzielnego m.in. poprowadzimy naszych czytelników szlakiem Legionów Polskich.
To na terenie diecezji tarnowskiej w niewielkiej Stróży w gminie Dobra dzieci uczą się w szkole, w której w 1913 roku szkoliła się kadra przyszłych Legionów Polskich, a wśród nich dwóch późniejszych marszałków, trzech generałów broni, 12 generałów dywizji, 14 generałów brygady i sześciu pułkowników II Rzeczypospolitej. Słowem – Stróża to kolebka niepodległości.
Na Powiślu Dąbrowskim legioniści walczyli we wrześniu 1914 roku. To w Szczucinie uzbrojono ich w wyczekiwane wielostrzałowe karabiny Manlichera (zamiast dotąd posiadanych przestarzałych Werndli). Tu zostali ubrani w nowe mundury, dostali płaszcze, koce, ciepłą bieliznę, buty i tornistry. Tu wielu z nich też poległo, o czym pamiętają liczne cmentarze na tym terenie.
21 września komendant Józef Piłsudski zatrzymał się ze swoim sztabem na plebani w Gręboszowie. Ówczesny proboszcz ks. Piotr Halak przemawiał do żołnierzy ponoć tak gorąco, że wszyscy płakali. Po wojnie Piłsudski przekazał gręboszowskiej parafii dwie lufy armatnie na odlanie dzwonów. Tak! W 1921 roku odbyła się ich konsekracja.
Zdjęcie wykonane przez Ludwika Bujaka. Mieszkańcy parafii Gręboszów z dzwonami z luf armatnich od Piłsudskiego REPRODUKCJA Beata Malec-Suwara /Foto Gość Legionistów pamięta Przełęcz Rydza-Śmigłego znajdująca się pomiędzy Łopieniem a Mogielicą. Tu Polacy pokonali szwadron kawalerii rosyjskiej niemal bez walki. Piłsudski myślał, że umrze ze śmiechu, gdy usłyszał, czemu zawdzięczali powodzenie. Ciekawi jesteście? Przeczytacie o tym w "Gościu".
To zwycięstwo na przełęczy w Chyszówkach było czymś w rodzaju zapowiedzi sukcesu w bitwie limanowskiej. Piłsudski w swoich wspomnieniach podkreślał życzliwość i gościnność, jakiej on i jego żołnierze na Limanowszczyźnie doświadczyli. "Tu czułem się jak w Ojczyźnie, czułem się potrzebny dla niej jako jej obrońca" - pisał.
Dobrze zapamiętał bitwę pod Marcinkowicami, stoczoną 5-6 grudnia 1914 roku. Wspominał ją jako jedną z najcięższych, a zarazem najładniejszych. Ruszył do walki, nie dopiwszy szklanki mleka. Zrobił to dopiero w 1921 roku.
Z kolei 13 grudnia 1914 Piłsudski na czele legionistów wkroczył do wyzwolonego Nowego Sącza. Było to wejście tryumfalne. Do dziś się go w Sączu wspomina.
Stąd I Brygadę Legionów Polskich ściągnięto do Łowczówka. To tu przyszło legionistom stoczyć najbardziej zaciekłe walki z rosyjskim wojskiem w Wigilię 1914 roku. Pod Łowczówkiem na zawsze pozostało 128 legionistów, a 342 odniosło rany...
Z powodu tych strat polskie pułki zostały skierowane na zasłużony odpoczynek, a miejscem ich rozlokowania stały się Lipnica Górna i Dolna (1 i 2 pułk oraz cześć kadry oficerskiej), Lipnica Murowana (sztab brygady z Piłsudskim na czele) i Rajbrot (kawalerzyści Beliny Prażmowskiego). To w budynku rajbrockiej szkoły w sylwestra 1914/1915 wzniesiono pierwszy toast o wolnej Polsce. Wygłosił go Bolesław Wieniawa-Długoszowski, którego koledzy po latach ochrzcili mianem Wernyhory z Rajbrotu.
Te i wiele innych informacji znajdziecie w tarnowskim dodatku do najnowszego numeru "Gościa Niedzielnego" (45/2018).