W Piwnicznej-Zdroju Święto Ratownika obchodzili członkowie Krynickiej Grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Człowiek młody zaczynający służbę w GOPR bywa, że jest najmądrzejszy. Wszystko wie, wszystko umie. Jak każdy młody człowiek. Z biegiem lat zaczynamy pokornieć i szukać gdzieś wyżej mądrości, która nie przemija – mówi ks. Krzysztof Czech, kapelan Krynickiej Grupy GOPR.
Stąd świętowanie 17 listopada goprowcy zaczęli w kościele parafialnym, od Mszy św. – Jest taka tradycja, że spotykamy się w kościele, ale przede wszystkim chcemy Bogu powierzyć nasze życie i służbę, rodziny – mówią. - Pomagając drugiemu człowiekowi często sami potrzebujemy pomocy. W różnych sprawach. Mówię to także na bazie własnych doświadczeń, jako ksiądz. Bóg jest tą pierwszą i najwyższą instancją, do której chcemy się zwracać – dodaje ks. Czech.
Krynicka Grupa GOPR zrzesza ponad 200 ratowników. W tym tylko 13 zawodowych. Pozostali to po prostu wolontariusze. Stanisław Źrałka z Piwnicznej Zdroju od 28 lat w GOPR opowiada: Pracowałem zawodowo w straży pożarnej, miałem kolegów, którzy pracowali w straży, a byli już w GOPR, więc to mnie chyba pchnęło. Zresztą zawsze człowiek był związany z górami, od dziecka w górach się wychował, i to zdecydowało.
Kierownikiem piwniczańskiej sekcji operacyjnej jest Maciek Maślanka. - Jeździłem na nartach, byłem instruktorem, poza tym chodziłem po górach turystycznie. Doszedłem do wniosku, że skoro jeżdżę i chodzę po górach, to warto nauczyć się nieść pomoc. Zgłosiłem się. Potem długa procedura, nabywanie kwalifikacji, uprawnień. Jestem w tym 25 lat – mówi.
Krynicka Grupa GOPR pokrywa swoim działaniem Beskid Sądecki i Beskid Niski. Nawet w Beskidach, które nie są szczególnie trudne, było kilka przypadków, że ludzie z gór nie wrócili. GOPR-owcy ratując człowieka na dół sprowadzili tylko ciało. Takie sytuacje obciążają psychicznie. Sami, kiedy idą z pomocą nigdy nie kalkulują. – Jedyne pytania, które w razie czego sobie stawiamy, dotyczą technicznych aspektów akcji: czy jesteśmy w razie czego w stanie wezwać według potrzeby śmigłowiec, jak zlokalizować człowieka potrzebującego pomocy. Ratownik idzie bez względu na porę, czas, bez względu na wszystko. Taka nasza służba, taką też składamy przysięgę – mówi Michał Słaboń, naczelnik Krynickiej Grupy GOPR. Także dlatego cieszą się olbrzymim zaufaniem społecznym.
Ksiądz Czech przypomina, że Urszula Ledóchowska mówiła, że obowiązek, choćby trudny i męczący ochotnie spełniany zawsze daje radość i zadowolenie. - Bycie ratownikiem to jest obowiązek. Podstawowa rzecz dla człowieka to wypełnić swój obowiązek. Gdyby wszyscy na ziemi wypełniali to, co do nich należy, być może na ziemi żylibyśmy prawie jak w raju - mówi kapelan.
Pytanie, czy my te obowiązki wypełniamy? Czy robimy to, jak trzeba?