Kościół na Wschodzie przetrwał dzięki wierze męczenników. Dziś potrzebuje duchowego i materialnego wsparcia.
Kolejna, druga już niedziela adwentu jest przeżywana jako Dzień Pomocy Kościołowi na Wschodzie.
O świadectwie wiary tamtejszych katolików w ponurych czasach komunizmu opowiadał parafianom w Marcinkowicach o. Robert Pyłypczuk OFM, pracujący na co dzień w Żytomierzu.
- Nie zapomnę historii kościoła, parafii, wiernych z Szarogrodu na Podolu. Pracowałem tam w parafii św. Floriana. Ludzie byli tam głęboko wierzący, mocno związani z Kościołem. Zastanawiałem się, skąd czerpali taką determinację? Od starszych dowiedziałem się, że ich parafię przed zniszczeniem przez komunistów uratowała mocna wiara rodziców. W 1930 roku, kiedy władza zaostrzyła działania przeciwko Kościołowi, do Szarogrodu przyjechali komuniści i zabrali nie wiadomo gdzie księdza oraz 300 najgorliwszych parafian. Wszyscy zostali wywiezieni i nie znamy do dzisiaj miejsca ich pochówku. Chciano zniszczyć sam rdzeń parafii.
Kiedy zabrakło księdza, ludzie nie przestali przychodzić co niedzielę do kościoła. Mieli klucze do świątyni, to otwierali, śpiewali pieśni, modlili się. Kościelny stawiał na ołtarzu mszał, rozkładał korporał, stawiał kielich. Ludzie patrzyli na ołtarz wiedząc, że nie będzie Eucharystii, ale mimo to przychodzili wierząc, że może przyjdzie czas, że nad mszałem rozłożą się kapłańskie ręce, które podniosą później Ciało i Krew Chrystusa nad głowami wiernych. W I piątki ludzie tak potrzebowali sakramentu pojednania, że szli na cmentarz i ustawiali się w kolejce do grobu proboszcza z początku XX wieku. I tam klękali jak my dzisiaj przy konfesjonale i się spowiadali.
Później władza chciała zamknąć kościół, że niby to się nie nadaje do użytkowania. Bardzo często takie zamknięcie kończyło się rozbiórką świątyń. Kiedy parafianie z Szarogrodu dowiedzieli się, że przyjedzie ekipa, by kościół zamknąć, zbiegli się wszyscy, z pola, domu, roboty, zaczęli czuwać przy świątyni dzień i noc, i nie dopuścili do zabrania im ostatniej nadziei, jaką był parafialny kościół. To były dla nich rekolekcje, jak sami mówią. Dzień pozostawienia im kościoła obchodzą jako Dzień Zwycięstwa. Przez najbardziej ponure lata komunizmu ta wspólnota przetrwała, co zaowocowało m.in. ponad 30. powołaniami kapłańskimi i 30. zakonnymi - mówił o. Robert.
W Szarogrodzie powstaje sanktuarium Męki Pańskiej, dróżki kalwaryjskie. - Jakby Pan Jezus chciał podkreślić, że ci ludzie nieśli za Nim wytrwale krzyż i zwyciężyli - podkreślał o. Robert.
Franciszkanin dodał, że dzisiaj Kościół na Wschodzie potrzebuje pomocy duchowej i materialnej, aby mógł skutecznie ewangelizować swoje środowiska.