Kiedy grupa ludzi starszych cieszy się sobą, tańczą, modlą się i wspierają, serce rośnie. Skąd czerpią siły i radość?
W Domu Symeona i Anny w Dębicy przy akompaniamencie akordeonu i skrzypiec radość jest tak wielka, że nawet przy śpiewie kolęd nogi pensjonariuszy podrywają się do tańca. To dobry sposób na omdlenia. Krew lepiej krąży, człowiek czuje, że żyje. W tym roku świętowane tu będą cztery osiemdziesiątki. Najdłuższy staż ma pani Kazia. Jest w domu od dnia, w którym go otwarto, a więc już od 13 lat. – Ciągnie mnie tutaj, nawet sroga zima czy duży śnieg nie są przeszkodą – mówi. – Czujemy się jak rodzina, jedno za drugie by zginęło. Modlimy się za siebie i wzajemnie wspieramy. Ekipę mamy świetną, nie sądzę, by gdzieś mogło być lepiej – dodaje pani Maria, która ma prawie 80 lat i dojeżdża do Dębicy autobusem z Latoszyna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.