Zofia i Franciszek Wójciakowie ślubowali sobie miłość w 1946 roku. Wychowali 8 dzieci, mają 23 wnuków i 24 prawnuków.
- Państwo Wójciakowie to zacna, szlachetna rodzina, zaangażowana w życie naszej parafii, w troskę o kościół, z piękną historyczną przeszłością, bo pani Zofia była łączniczką AK, a w domu rodzinnym pana Franciszka znajdowali schronienie partyzanci. Do tej pory, mimo 96 lat, pani Zofia przychodzi codziennie do kościoła na Mszę św. i prowadzi śpiew. Pan Franciszek nie może jej towarzyszyć, bo z nogami kiepsko, ale przychodzę do niego z Panem Jezusem - mówi ks. proboszcz Stanisław Kowalik, który 23 lutego odprawił w domu państwa Wójciaków Mszę św. z okazji 73. rocznicy ich ślubu.
Jak wspominają jubilaci, dzień ich ślubu wypadł w zimie, w lutym. - Śnieg sypał okropnie. Mój przyszły mąż zjechał z góry, z domu swoich ojców, na nartach. Na plecach wiózł troszkę bimbru, więc musiał uważać. Ja miałam piękną białą bluzkę z kokardą, ale spódnicę pożyczaną. Po ślubie, który pobłogosławił ks. Śledź, było przyjęcie w domu, z orkiestrą. Mama napiekła bułek i ciasta, bo się nauczyła tego na plebanii, gdzie pomagała gospodyni - wspomina pani Zofia.
Na Eucharystię przyjechały dzieci i kilkoro wnuków. - Mamy ich 23, a prawnuków 24. Wychowaliśmy ośmioro dzieci - wylicza pani Zofia, która mówi, że 73 lata od dnia ich śluby minęły jakby kto otwarł i zamknął drzwi. - Przeżyliśmy razem bardzo trudne czasy, ale zawsze my się starali dobrze żyć, z Panem Bogiem - mówią jubilaci. - Rodzice nauczyli nas pracy i szacunku dla innych - mówią dzieci państwa Zofii i Franciszka.
Więcej o jubilatach napiszemy w kolejnym numerze „Gościa Tarnowskiego”.