Katyń to krzyż, który trwał pół wieku. Była to najstraszniejsza w polskich dziejach zbrodnia, a także kilkadziesiąt lat kłamstwa i prześladowań rodzin pomordowanych.
W Tarnowie w Sali Lustrzanej 14 marca odbyła się doroczna konferencja, której celem jest upowszechnianie pamięci o zbrodni katyńskiej.
Wzięli w niej udział uczniowie tarnowskich szkół wraz z nauczycielami. Przybyły rodziny ofiar zbrodni katyńskiej. Był m.in. dyrektor tarnowskiej delegatury Kuratorium Oświaty Artur Puciłowski.
To już szósta edycja projektu realizowana przez XXI Liceum Ogólnokształcące Sportowe w Tarnowie we współpracy z Wydziałem Edukacji Urzędu Miasta Tarnowa.
Przybyli także członkowie tarnowskiego Stowarzyszenia Rodzin Ofiar Katyńskich Paulina Sterkowiec /Foto GośćSpotkanie poprowadziła Renata Gomoła, historyk, od wielu lat zaangażowana w projekt, na który składa się konferencja i konkurs skierowany do uczniów - "Ofiary Katynia z Ziemi Tarnowskiej".
- Jako Polka i historyk chyba ze świętością traktuję ten temat. Katyń to najtragiczniejszy fragment naszej dramatycznej historii - mówiła prowadząca, szczególnie serdecznie witając tych, których zbrodnia katyńska dotknęła najbardziej. Ofiary Katynia to ich dziadowie, ojcowie, wujowie, przyjaciele.
- Ci ludzie też są ofiarami, bo jak żyć tylko wspomnieniami o tych najbliższych, jak zapomnieć o koszmarze syberyjskiego piekła? - pytała.
Spotkanie poprowadziła Renata Gomoła, historyk, od wielu lat zaangażowana w projekt Paulina Sterkowiec /Foto GośćPrzypominała fakty związane z Golgotą Wschodu, jak określa się czasem miejsce katyńskiej zbrodni. Mówiła o tysiącach polskich żołnierzy uwięzionych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Admirałach, generałach, pułkownikach, podpułkownikach, majorach, kapitanach, rotmistrzach, oficerach rezerwy, którzy w czasie pokoju pełnili różne zawody - lekarzach, prawnikach, inżynierach, nauczycielach, wykładowcach uniwersyteckich, dziennikarzach, publicystach, więzionych funkcjonariuszach policji, żandarmerii wojskowej, wywiadu i kontrwywiadu oraz grupy Korpusu Ochrony Pogranicza, literatach i księżach.
Bolszewicy wzięli do niewoli ok. 230 tys. żołnierzy polskich (choć trzeba zaznaczyć, że dane w tym względzie są różne). Pierwsze grupy z Kozielska wywieziono 4 kwietnia, ze Starobielska - 5 kwietnia, zaś z Ostaszkowa - 6 kwietnia 1940 roku. Masowa zagłada więźniów zakończyła się w maju 1940 roku.
Więźniów z Kozielska zamordowano w lasku katyńskim strzałem w potylicę. Więźniów Starobielska wymordowano w Charkowie, a pogrzebano pod miastem w okolicach os. Piatichatki. Polskich więźniów z Ostaszkowa transportowano partiami do wewnętrznego więzienia NKWD, gdzie dokonywano mordu, a zwłoki wywożono do przygotowanych wcześniej dołów w rejonie wsi Miednoje.
- Zginęły najwybitniejsze jednostki społeczeństwa II RP. To oni powinni odbudowywać Polskę po zakończeniu II wojny światowej. Do tego dołożyć Auschwitz i Powstanie Warszawskie - kwiat inteligencji polskiej został zlikwidowany ostatecznie. Zabraknie ich w 1945 roku - mówiła Renata Gomoła.
Dla rodzin pomordowanych to nie był koniec gehenny. Władze radzieckie szybko bowiem podjęły również decyzję o deportowaniu ludności polskiej z terenów dawnych Kresów Rzeczypospolitej. Wśród nich były głównie żony i dzieci uwięzionych polskich oficerów. Szacuje się, że wywieziono wówczas 370 tys. osób, ale są też dane mówiące, że było to 1,5 mln. Bydlęcymi wagonami, w zimnie jechali tysiące kilometrów na Syberię i do Kazachstanu. O życiu na nieludzkiej ziemi wielokrotnie w tarnowskich szkołach opowiadała m.in. sybiraczka Stanisława Wiatr-Partyka z Tarnowa.
O dramatycznym losie swojej rodziny opowiadał w czasie spotkania Henryk Słomka Narożański Paulina Sterkowiec /Foto GośćO dramatycznym losie swojej rodziny opowiadał w czasie spotkania w Sali Lustrzanej Henryk Słomka Narożański, którego dziadek - kpt. Henryk Narożański zginął w Katyniu. Prześladowaniach, kłopotach ze znalezieniem pracy czy z dostaniem się na studia. Rzezią wołyńską, która wykraczała daleko poza Wołyń i dotyczyła także kilku członków jego rodziny.
Z kolei o zakłamaniu o Katyniu w szkołach i na uczelniach za czasów komuny i swoim dochodzeniu do prawdy mówił historyk Zbigniew Gomoła. Jego ojciec tylko za złożenie kwiatów pod pomnikiem w rocznicę zbrodni katyńskiej był wielokrotnie przesłuchiwany. Podczas jednego z takich przesłuchań w wyniku zawału serca zmarł.
Bard Bogusław Diduch wykonał kilka utworów skomponowanych do poezji katyńskiej Paulina Sterkowiec /Foto GośćOrganizatorzy zapraszają na kolejne uroczystości, które w związku z upamiętnieniem i modlitwą w intencji ofiar Katynia odbędą się w Tarnowie jeszcze w kwietniu.