- Wielki Post na Ukrainie wygląda zupełnie inaczej niż u nas - tłumaczy tarnowski kapłan.
Przez lata nieobecności Kościoła katolickiego na Ukrainie wierni przeżywali Wielki Post podobnie jak grekokatolicy i prawosławni.
- Najbardziej widać to u osób z najstarszego pokolenia, mających polskie korzenie. W Wielkim Poście nie jedzą mięsa i powstrzymują się od pokarmów pochodzenia odzwierzęcego. Z diety wypada więc mleko, masło, ser. Tłuszcz tylko roślinny. I obowiązkowo zero alkoholu. Nie składa się więc specjalnych przyrzeczeń abstynenckich jak w Polsce. Ponadto zamierają dyskoteki i obowiązkowo nie urządza się hucznych zabaw - mówi tarnowski kapłan, który na co dzień jest proboszczem w Obertynie.
Ks. Zaucha wspomina, jak na początku swojej pracy na Ukrainie, chciał podać złagodzone przepisy dotyczące postu, które znalazł w starym modlitewniku. - Kiedy zacząłem mówić, że skwarki nie łamią postu, usłyszałem śmiech w kościele. Ludzie byli przyzwyczajeni do surowszego przeżywania Wielkiego Postu, dlatego nie przypominam już o tych skwarkach - uśmiecha się duszpasterz.
Warto dodać, że w kościołach odprawia się, podobnie jak w Polsce, wielkopostne nabożeństwa. - Mamy Drogę Krzyżową, którą prowadzą parafianie. W niedzielę śpiewamy „Gorzkie Żale” - dodaje ks. Zaucha.