Z domu, niczym z gniazda, dzieci kiedyś wyfruną, ale dokąd polecą zależy przede wszystkim od tego, jakiej geolokalizacji nauczą się w domu.
Kacper Osika ma 18 lat, od kilku należy do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Spotykamy go na rekolekcjach powołaniowych „Chłopy do roboty”, które w Błoniu pod Tarnowem prowadzi ks. Tomasz Rąpała, ojciec duchowny WSD w Tarnowie. – Oczywiście zastanawiam się, co w życiu robić, jakie jest moje życiowe powołanie, pytam, szukam, ale nie oczekuję, że na rekolekcjach tego się dowiem, że otrzymam objawienie. Obecnie bardziej interesuje mnie, do czego Bóg powołuje mnie dziś. Tu i teraz. Dlatego, bo wydaje mi się, że przez małe rzeczy, małe kroki Bóg prowadzi do wyboru tej najważniejszej drogi. Jakakolwiek by nie była – mówi Kacper. Często wydaje się, że szukamy znaków. Kiedy nie są spektakularne, to bagatelizujemy codzienność. – A Jezus powoływał w codzienności, szedł brzegiem jeziora i wołał rybaków, by poszli za nim. Bóg działa w codzienności – przypomina ks. Tomasz Rąpała.
Trzy filary
Życie człowieka nie jest sumą głupich przypadków czy konsekwencją błędów. Jak uwierzyć, że Bóg ma plan, ma marzenie o każdym człowieku? – To jest kwestia podstawowego rozeznania. Są w życiu rozeznania fundamentalne, które wielu ludzi chce przeskoczyć, a tego się zrobić nie da. Pierwsze. Benedykt XVI przypominał, że nikt z nas nie jest przypadkowym produktem ewolucji. Dar życia jest darem od Boga. Drugie. Jesteśmy powołani do miłości. Trzecie. Jesteśmy powołani do misji, czyli uczestniczymy w tym Bożym marzeniu, które powinniśmy realizować w naszej codzienności. Fundamentalnym rozeznaniem w życiu jest rozeznanie Boga. Jeśli nie doświadczę, że Bóg jest na każdym etapie mojego życia obecny, to nie jestem posłany do niczego. Jeżeli odkrywamy Boga, podejmujemy pewien wysiłek, to krok po kroku możemy odkrywać powołanie – objaśnia ks. Rąpała. Boski sens zdarzeń odsłania się wtedy, kiedy Bóg jest dla nas ważny. – Jeżeli nie jest ważny, jeżeli nie jest dla nas Bóg kwestią pilną, to jest to gra w życiowe wybory na „chybił trafił” – dodaje.
Zawdzięczam rodzinie
Rodziny mają ogromną rolę w pomaganiu dzieciom, by umiały dostrzegać Boga na ścieżce życia. Stanisław Chełmecki, kleryk V roku, zanim wstąpił do seminarium zdążył skończyć studia na politechnice. – Pan Bóg się upomni o każdego w swoim czasie – uśmiecha się. Jego babcie, wiedzą o tym dobrze, modliły się o drogę powołania dla niego. – Im wyraźniej taka kwestia pojawiała się w życiu rodzinnym, tym mocniej ja się przeciw temu buntowałem. Pan Bóg postawił na swoim – dodaje. Konrad Kilian, kleryk V roku, mówi, że jego powołanie jest powołaniem „ze słowa Bożego”. – Wiele w życiu wiary jednak zawdzięczam rodzinie. Dała mi ona także dużą wolność w wyborze. Kiedy powiedziałem, że zdecydowałem się wstąpić do seminarium, rodzina była trochę zaskoczona, ale podkreślali, że to jest moja decyzja, z której się cieszą, którą szanują, bo chcą, bym był szczęśliwy – opowiada Konrad. Marcin Natonek z III roku WSD w Tarnowie mówi, że kiedy myśli o tym, dlaczego jest w seminarium, to odnosi się do swojej rodziny. – Gdyby nie moja rodzina, to by mnie tu nie było. Dużo zawdzięczam rodzicom, którzy mnie zachęcali, bym był blisko Boga, bym stanął blisko ołtarza jako ministrant, lektor. W rodzinie zawsze też był klimat modlitwy. Byłem zaangażowany w ŚDM, w inne wspólnoty, grupy młodzieżowe. Dziś widzę, że Bóg prowadził mnie przez moje życie krok po kroku – mówi.