Biskup Andrzej Jeż 4 czerwca w tarnowskiej katedrze konsekrował jedną dziewicę i udzielił błogosławieństwa jednej wdowie.
Nową dziewicą konsekrowaną została Sylwia Golińska Nowego Sącza, zaś konsekrowaną wdową Jolanta Czyż-Major z Bremy (Niemcy). Obie niewiasty przedstawił biskupowi i Kościołowi wikariusz biskupi ds. zakonnych ks. dr Zbigniew Krzyszowski.
– Stają przed nami osoby, które wyrzekły się pokusy urządzania sobie życia bez Boga. Pokusa ta dziś jest obecna i pociągająca dla wielu. Dlatego potrzeba świadectwa osób, które w centrum swego życia postawiły Boga. Obie panie dają świadectwo żywej wiary i życia otwartego na Boga. Wybór przez nie rad ewangelicznych jest znakiem, że chcą pójść drogą, którą szedł Jezus, wybierają Jego styl życia, by upodobnić się do Niego. Wyrzekają się żądz światowych i jest to ich odpowiedź na wyzwania świata – mówił ks. Krzyszowski.
W homilii bp Andrzej Jeż przypomniał, że w Kościele ukształtowały się różne formy życia konsekrowanego, czyli poświęconego Bogu. Konsekracja dziewicy i błogosławieństwo wdowy, zauważył, to wymowny znak dla naszych czasów. Bóg wybiera kiedy i kogo chce, dla niego nigdy nie jest za późno, więc wybiera też osoby starsze, wybiera wdowy. Wdowieństwo także jest misją.
– Osoby konsekrowane wzbogacają świat świecki wymiarem Bożym, duchowym – podkreślił biskup. Dodał, że wejście na drogę wdowieństwa, wzmocnione błogosławieństwem Kościoła, daje możliwość głębszego zjednoczenia z Bogiem. – W obrzędzie konsekracji dziewicy i błogosławieństwa wdowy nie ma posłania do świata, bo jest się w świecie. Wasze powołanie ma podwójny wymiar: korzenie w ziemi, serce w niebie – dodał.
Jolanta Czyż-Major otrzymuje krzyż i brewiarz. Grzegorz Brożek /Foto GośćWdowa konsekrowana Jolanta Czyż-Major przyjechała aż z Bremy. – Ja od 23 lat jestem wdową. Mieszkam w Niemczech. Starałam się tam o konsekrację, błogosławieństwo, ale w Kościele w Niemczech inaczej podchodzi się do tego. Tam nie było to możliwe, bo nie do końca akceptuje się taką formę życia konsekrowanego, poświęconego. W Niemczech raczej idzie się w Kościele, w każdym razie tam, gdzie ja mieszkam, w stronę eremityzmu, na który szansę mają tylko zakonnice, które wystąpiły z zakonu – opowiada Jolanta Czyż-Major.
– Pan Bóg jest ze mną od dziecka. Spełniał wszystkie moje marzenia, łącznie z Teatrem Wielkim w Warszawie, z którym kiedyś byłam związana jako śpiewaczka. Bóg mnie pilnował. Nie pochodzę ze szczególnie religijnej rodziny. Moich rodziców musiałam ubłagać, żeby mnie puścili do I Komunii Świętej. Do bierzmowania poszłam już sama, wcale o tym nie wiedzieli. Bóg mnie prowadził w przeciwnościach losu. Bóg zawsze był w centrum mojego życia. Tak bardzo chciałam tego błogosławieństwa, by Bogu móc poświęcić życie – tłumaczy wdowa.