W Ochotnicy Górnej do końca lipca odbywają się oazy organizowane przez Cyrenejczyka.
Ochotnica to piękne tereny i bardzo gościnni ludzie, stąd moim marzeniem było, żeby oazy właśnie tam się odbywały - mówi ks. Rafał Słomba, dyrektor Stowarzyszenia "Cyrenejczyk", które 1997 roku organizuje oazy dla osób niepełnosprawnych ruchowo.
W tym roku po raz pierwszy wszystkie 3 turnusy oaz dla osób z niepełnosprawnością odbywają się w Ochotnicy Górnej. W sumie weźmie w nich udział ok. 150 osób pochodzących z różnych części Polski. Pierwszy turnus rozpoczął się 22 czerwca, a ostatni zakończy 29 lipca. Każdy trwa 13 dni.
Obecność osób z niepełnosprawnością w Ochotnicy Górnej nie jest bez znaczenia dla miejscowych. - Kiedy podczas niedzielnej Sumy osoby na wózkach modlą się z nami, podnosząc ręce w górę albo klaskając w czasie dziękczynienia, w oczach wielu mieszkańców pojawiają się łzy. Kiedyś miejscowe koło gospodyń samo zaproponowało, żebym z nimi poszedł odwiedzić oazę. Prawie 20 gaździn ubrało się pięknie po góralsku, napiekły ciast i placków na blasze, przyniosły bryndze i wyroby lokalne. Kiedy usłyszały śpiew oazowiczów, co druga mi płakała, a to i mnie łzy wzruszenia udzieliły od razu - opowiada ks. Stanisław Kowalik, miejscowy proboszcz.
Oazowicze pierwszego i drugiego turnusu zaznali także gościny przy kaplicy na Jamnem, a i przywitano ich w Ochotnicy porcjami pysznego lokalnego sera.
Wspólny Różaniec. Beata Malec-Suwara /Foto GośćObecny turnus prowadzi ks. Marcin Kawa i ks. Sylwester Mroczek. - Wszystko zaczęło się w czasie posług wakacyjnych jeszcze w seminarium. To wtedy pojechałem na oazę "Cyrenejczyka" po raz pierwszy. Obecna jest moją dziewiątą i trzecią, którą prowadzę - wyjaśnia ks. Marcin Kawa, wikariusz z Czermina.
- Kiedy się pozna osoby z niepełnosprawnością, chce się z nimi przebywać. Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to im się pomaga, to jednak tak naprawdę o wiele więcej od nich się otrzymuje, jak chociażby radość z życia, umiejętność cieszenia się z bardzo drobnych rzeczy, szczerość i autentyczność, a to jest to, co prawdziwe przyciąga do siebie - dodaje kapłan.
W obecnie trwającym turnusie uczestniczy 22 osoby z niepełnosprawnością, 25 wolontariuszy, 2 księży moderatorów, 1 siostra postulantka i 3 kleryków.
- Staramy się tutaj przede wszystkim być razem, uczymy wolontariuszy tego, jak znaleźć się w nowej często dla nich sytuacji, a takich, kiedy jest się na oazie po raz pierwszy, nie brakuje - mówi ks. Sylwester Mroczek, tegoroczny neoprezbiter, dla którego jest to trzecia oaza, a druga z kolei, którą prowadzi.
- Osoby niepełnosprawne pomimo swojego cierpienia są ludźmi ogromnie wdzięcznymi, okazującymi dużo ciepła, radości. Wielkie dobro tu się dzieje - przekonuje kapłan, który cieszy się, że może tu być, ale też prosi o modlitwę.
Relacje, które się zawiązują na takich oazach, są często na całe życie i to nie tylko pomiędzy osobami z niepełnosprawnością, ale też między wolontariuszami a niepełnosprawnymi. Ciekawe, ilu z nas poświęciłoby swój urlop, żeby posługiwać w czasie takiej oazy i jeszcze zapłaciłoby na swój pobyt tutaj? Ktoś się zgłasza? Tacy wolontariusze w Ochotnicy właśnie są i mówią, że więcej tu zyskują sami niż innym dają.
Aleksander (z prawej) jest Francuzem. Od trzech miesięcy mieszka w okolicy Krakowa. Uczy się języka polskiego od oazowiczów. Beata Malec-Suwara /Foto GośćStowarzyszenie "Cyrenejczyk" cały czas poszukuje sponsorów, którzy dofinansowaliby oazę i pomogli w rozwoju tego dzieła. Potrzebni są również co roku wolontariusze. Im więcej ich będzie, tym więcej będzie można zabrać na wakacje osób z niepełnosprawnością. Dla nich to ważny czas, nie tylko ze względu na formację. A propos tej, sami słyszeliśmy jak pochodzący z Francji podopieczny Aleksander uczył kleryków "Zdrowaś Maryjo" po francusku.