Życie o. Franciszka Wody, jezuity pochodzącego z Mokrzysk, skupia jak w soczewce historię XX wieku.
Urodził się w 1926 roku. Z dzieciństwa o. Franciszek zapamiętał kolana mamy i jej głos uczący pierwszych modlitw. – W domu rodzinnym panowała atmosfera zdrowej pobożności. Mama, przy okazji świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy, zawsze miała zwyczaj zanosić dziękczynne modlitwy, na klęczkach z całą rodziną, za otrzymane łaski, za zdrowie i utrzymanie nas przy życiu. Podkreślała przez to, że życie jest darem od Boga. To usposobienie wdzięczności, zarówno do Boga, jak i do ludzi, wryło się głęboko w moją świadomość i chyba było mi pomocne we wzmocnieniu mojego optymistycznego poglądu na świat i wydarzenia w moim życiu – wspominał po latach w wywiadzie dla „Życia Duchowego” o. Franciszek. A potrzeba było tego optymizmu w następnych latach bardzo wiele, by przetrwać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.