Już 16 lat w domu Małgorzaty Dudek w Trzcianie k. Mielca przed 15 sierpnia odbywają się warsztaty robienia wieńców żniwnych.
Na podwórku państwa Dudków żniwne wieńce zaczęły powstawać w 2001 roku. - Miałyśmy jednak dwa lata przerwy i dopiero od 2004 r. co roku robimy wieńce - mówi Małgorzata Dudek.
Najpierw przygotowywano je dla dzieci, a kiedy te pierwsze zaczęły dorastać, zaczęto robić wieńce także dla młodzieży, którą obecnie reprezentuje grupa apostolska „Kanapowicze”. Od 6 lat zbożowe instalacje powstają także dla Koła Gospodyń Wiejskich. Każda więc z grup wiekowych w parafii ma swój wieniec.
Skąd taki rozmach? - Jeździłam do Marioli, kuzynki męża, do Otałęży. Tak mi się spodobało, jak oni tam robili żniwne wieńce, kopy czy korony, jak mobilizowało to do pracy całe rodziny, dorosłych, dzieci, jak nagle robota zamieniała się w miłe rodzinne spotkanie, że postanowiłam coś takiego stworzyć u nas, w Trzcianie. A potem przyszła myśl - to muszą być warsztaty otwarte dla wszystkich chętnych, żeby wokół wieńca tworzyła się wielopokoleniowa rodzina, w której przekazuje się następnym pokoleniom pomysły, umiejętności, całą sztukę robienia dożynkowych dzieł - mówi pani Małgorzata.
I udało się. Z początku byli to krewni pani Małgorzaty, a później pojawiały się inne panie i dziewczyny, nawet spoza Trzciany. Bywa, że na warsztaty przychodzi od 20 do 30 osób. A do 2018 r. powstały dzięki temu aż 32 żniwne wieńce. Jedne przebierają kształt kopy, inne korony, to znów monstrancji, kielichów i wyszukanych instalacji. Raz nawet główną częścią jednego z wieńców był ul z żywymi pszczołami. I dodać trzeba, że praca nad nimi trwa niemal cały rok, bo najpierw pomysły, później sianie zboża, ścinanie go w odpowiednim momencie, suszenie i przygotowywanie do następnych warsztatów.
Więcej o warsztatach w Trzcianie przeczytacie w 32 numerze "Gościa Tarnowskiego", który ukaże się 11 sierpnia.