Rok temu pojechali na Oblężenie Jasnej Góry i postanowili, że założą męską Grupę św. Józefa w swojej parafii. Dotrzymali słowa.
W kościele parafialnym w Trzcianie koło Mielca 3 sierpnia odbyło się modlitewne spotkanie Grupy św. Józefa. Jej członkowie i parafianie modlili się najpierw w czasie Mszy św., której przewodniczył ks. proboszcz Andrzej Gadzina. Po Eucharystii odbyła się adoracja Najświętszego Sakramentu, w czasie której przypatrywano się w rozważaniach św. Józefowi.
Wszyscy mieli na koniec okazję wysłuchać świadectwa Łukasza, który mówił m.in. o zagrożeniach duchowych związanych z uprawianiem sztuk walki. - Jest różnica między trenowaniem sportów walki a uprawianiem sztuk walki. Za tym ostatnim idzie obca chrześcijaństwu filozofia, a miejsce Boga potrafi zająć w twoim życiu skupienie się na sobie, twoje "ja" w ciągłym dążeniu do doskonałości - mówił Łukasz.
Jak wspominał, z czasem to stawianie siebie na pierwszym miejscu doprowadziło do osłabienia jego więzi z Bogiem i do oziębłości w małżeństwie. - By usprawiedliwić swoje wady, zacząłem ich szukać w Kościele, u księży, u mojej żony. To pomagało mi nie dostrzegać coraz większych problemów duchowych, które mnie niszczyły i zarazem niszczyły moje małżeństwo, a także zagrażały mojemu zbawieniu. Bóg mnie uratował dzięki żonie, która namówiła mnie na spowiedź. To był przełom. Po spowiedzi rozpoczęło się nawrócenie, które trwa do dzisiaj - opowiadał mężczyzna, podkreślając, że mąż i ojciec to duchowy przewodnik rodziny, dlatego musi być mocny w wierze, stały w działaniach i zawsze gotowy do dawania świadectwa.
Grupa św. Józefa powstała rok temu po modlitewnym Oblężeniu Jasnej Góry. - To całkowicie oddolna inicjatywa - cieszy się ks. proboszcz. - Do grupy należy 12 mężczyzn. Spotykamy się w I niedziele miesiąca. Formujemy się duchowo z Pismem Świętym w ręku. Wspieramy się. Jesteśmy dyskretni, więc żadne informacje ze spotkań nie wyciekają poza grupę - mówi Łukasz Kozioł.