Fundacja Cordare przyznała młodym i zdolnym roczne stypendia. Pomoc finansową będą otrzymywać m.in. mieszkańcy regionu, a jedna osoba z dalekiej Syberii.
W Sali Lustrzanej w Tarnowie odbyło się 2 września wręczenie stypendiów fundacji Cordare.
– Jesteśmy organizacją non profit, dlatego tym bardziej cieszy, że dzięki wsparciu darczyńców możemy już trzeci rok przyznawać stypendia młodym i zdolnym nie tylko z naszego regionu, ale i z całej Polski, a nawet z dalekiej Syberii. Warto dodać, że wśród sponsorów są także Szwajcarzy, którzy wsparli naszą działalność m.in. z okazji uroczystości religijnych czy wielkopostnej niedzieli, podczas której spożywają skromny posiłek, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przekazują na szczytny cel – mówił prezes fundacji ks. dr hab. Robert Biel.
W tym roku szkolnym stypendia otrzymało 30 osób. Są to studenci oraz uczniowie szkół średnich. Warunkiem otrzymania stypendium była m.in. wysoka średnia, ale także zaangażowanie w różnoraką działalność społeczną. Młodzi, którzy otrzymali pomoc od fundacji Cordare, chętnie udzielają się charytatywnie jako wolontariusze Caritas, Szlachetnej Paczki, Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, PCK, działają w grupach parafialnych, startują w konkursach ogólnopolskich i międzynarodowych, rozwijają swoje pasje i zdolności.
Stypendium już od trzech lat otrzymuje Kamil Smoła z Dąbrowy Tarnowskiej. – Pieniądze przydają się bardzo. Dzięki nim mam większy komfort nauki, mogę się rozwijać, wybrać drogę pracy, mieć lepszy start. Warto podkreślić, że jako stypendyści tworzymy grupę osób chętnie udzielających się poza nauką w różnych inicjatywach i projektach społecznych, charytatywnych i edukacyjnych. Chcemy coś od siebie dać, swój czas, umiejętności ofiarować innym – mówi stypendysta.
Pomoc finansową w tym roku będzie też otrzymywał mieszkaniec Chity na Syberii. – Vladislaw jest studentem na Państwowym Uniwersytecie Systemów Sterowania i Radioelektroniki w Tomsku. Podczas studiów mieszka w tomskim hostelu, skąd pieszo uczęszcza na uniwersytet oddalony o około 2 kilometry. Do domu przyjeżdża dwa razy w roku z uwagi na odległość i koszty podróży. Jest otwarty na pomaganie innym, uczestnicząc w różnych akcjach charytatywnych. Z fundacją nawiązał kontakt poprzez siostry służebniczki, które pracują w jego rodzinnym mieście – mówi ks. Biel.