Miejscowa wspólnota skromnie, ale z przytupem obchodziła 8 września 30. rocznicę erygowania parafii.
To wszystko działo się dość szybko. Sprawy prowadził ówczesny dziekan ks. Marian Mordarski, a zarazem proboszcz ze Skrzyszowa, do której parafii należeli wierni z Ładnej. To był rok 1989. Właściwie ludzie chcieli budować kaplicę dojazdową. Wtedy bp Jerzy Ablewicz zapytał, ile tam jest ludzi. Tysiąc. To nie ma co kaplicy dojazdowej, tylko trzeba zrobić rektorat. To się wydarzyło 6 czerwca 1989 r., a trzy miesiące później, 7 września 1989 r., rektorat stał się parafią - wspomina ks. Wiesław Gomółka, pierwszy proboszcz parafii Ładna.
Wspólnota nie była wielka, jednak decyzja o samodzielności była opatrznościowa, bo dziś Ładna jest ewidentnie parafią przyszłościową. - Ludzie wyjeżdżają z miasta, osiedlają się w podmiejskich wspólnotach jak nasza - przyznaje ks. Wojciech Jurkowski, proboszcz. Wniosek nie dotyczy tylko potencjału ludnościowego, ale także obecnej siły wspólnoty mierzonej zaangażowaniem świeckich.
- Zaplanowaliśmy w zasadzie tylko rocznicową Mszę św. za parafian, żyjących i zmarłych, by podziękować Bogu za te 30 naszych lat, a tu okazało się, że wierni sami zorganizowali dodatkowo spotkanie pod namiotem na placu koło plebanii, sami postanowili złożyć wotum i kupić z tej okazji nowy baldachim procesyjny. Jest wielu ludzi żywo zaangażowanych w sprawy wspólnoty. W tym jest siła. Cieszę się tym i z optymizmem patrzymy w przyszłość - dodaje ks. Jurkowski.
Bernadeta Sanek 20 lat jest parafianką w Ładnej. - Przyjechałam do tej parafii i bardzo się z nią zżyłam. Jeżeli się chce być aktywnym i chce się, by parafia wzrastała duchowo, nie tylko mury, to każdy, nie tylko u nas, może coś wartościowego wnieść w życie parafialne. U nas można. Jest duże otwarcie na świeckich i wielu się angażuje. Parafia jest miejscem, gdzie swoje talenty można rozwinąć i coś dobrego dla wspólnoty i we wspólnocie zrobić - mówi.