W Mielcu odbyło się XIX Diecezjalne Spotkanie Misyjne Róż Różańcowych.
Spotkanie odbyło się w parafii pw. Trójcy Przenajświętszej w Mielcu. Wzięło w nim udział ok. 1200 osób. – To nie jest spotkanie misyjnych róż różańcowych, bo takie róże nie istnieją, tylko misyjne spotkanie róż różańcowych. W odniesieniu do róż można przyłożyć tę samą miarę, co do innych grup, wspólnot dzieł kościelnych, że albo są misyjne, albo stoją poza Kościołem. Bo Kościół albo jest misyjny, albo nie jest Kościołem – mówi ks. Krzysztof Czermak, wikariusz biskupa tarnowskiego ds. misji.
Róże różańcowe są misyjne z kościelnej natury, ale i z tego powodu, że założyła je Paulina Jaricot, ta sama, która założyła Papieskie Dzieło Rozkrzewiania Wiary. – Ten udział róż w PDRW to jest modlitwa za misje. Polecamy tę sprawę jako jedną z intencji. Druga rzecz to ofiara na cele misyjne. Tak się przyjęło, że to wartość jednej bułki miesięcznie złożona do skarbonki. Te ofiary przekazujemy na misje – tłumaczy Dominika Świątek, zelatorka jednej z róż w Lisiej Górze.
Problemem jest, że nie wszyscy rozumieją, że każdy z nas jest misjonarzem. – Tak naprawdę bycie misjonarzem nie wynika ze święceń kapłańskich, ale wynika stąd, z tego miejsca – mówił w Mielcu, wskazując na chrzcielnicę, ks. Piotr Boraca, misjonarz z Republiki Środkowoafrykańskiej. – To chrzest jest tu decydujący, chrzest powołuje nas do tego, by dawać świadectwo Chrystusowi. Tam, gdzie jesteśmy: w domu, małżeństwie, rodzinie, pracy, parafii – dodał.
Szczególnie zaś róże wezwane są do współpracy misyjnej. Jak to się zatem dzieje, że od lat w Papieskie Dzieło Rozkrzewiania Wiary włączają się róże różańcowe ze 150 parafii, co stanowi zaledwie 30 proc. wspólnot w diecezji?
Zaangażowanie diecezji w sprawę misji jest wielkie. Mamy niespełna 60 misjonarzy, przekazujemy ostatnio rocznie 6 mln zł na cele misyjne, dziesiątki tysięcy ludzi modli się za misje. Ale, o czym przypomniał w homilii mieleckiej bp Andrzej Jeż, walec niewiary przetacza się także przez naszą diecezję. – Potrzebne jest bycie misjonarzem tu i teraz. Czasem się boimy, czasem wstydzimy, lękamy powiedzieć nawet jedno słowo w rodzinie na temat Boga, życia moralnego. Trzeba większej odwagi. Trzeba świadomości, że wiara jest wielkim darem, który otrzymaliśmy od Boga. Tym wielkim darem, dziedzictwem trzeba się będzie coraz intensywniej dzielić. Jeżeli tego nie podejmiemy, to nasz Kościół tarnowski będzie topniał, słabł – mówił biskup Andrzej w Mielcu.
Więcej w numerze 45. "Gościa Tarnowskiego".