W Łącku zakończyły się trzydniowe XI. Rekolekcje Góralskie organizowane przez Związek Podhalan w Polsce.
Tegoroczne rekolekcje, organizowane przez łącki oddział Związku Podhalan, przez Górali Białych odbywały się pod hasłem „Wiara w Boga ostoją naszej góralskiej tożsamości”.
W sobotę 16 listopada Mszę św. sprawował dla uczestników bp Andrzej Jeż. – Kardynał Stefan Wyszyński powiedział kiedyś, że „albo Polska będzie katolicka, albo jej w ogóle nie będzie”. Myślę, że to samo można powiedzieć o góralszczyźnie. Bez wiary nie będzie góralszczyzny. Mamy tego świadomość. Módlmy się, byśmy tego wielkiego dziedzictwa nie zaprzepaścili, rozwijali je i przekazali kolejnym pokoleniom – mówił we wprowadzeniu do Mszy św. bp Andrzej Jeż.
– Święty upór góralski, modlitwa górali, relacja z Bogiem, budująca wiara. Górale w każdym wydaniu, na całym świecie są otwarci na transcendencję, religijni. Ich wiara rodzi się niejako z tego, że czytają księgę stworzenia. Znajdują się w potężnej świątyni przyrody stworzonej przez Boga: pięknej, wymagającej, ale wprowadzającej w dialog z Bogiem – mówił biskup Andrzej.
Poniekąd jest to rzecz wrodzona. – Żyją „haw” i hań”. Haw to jest tu, a hań to jest na górach, na grani, ale też hań to jest tam, w niebie. Górale żyją z tą perspektywą nieba cały czas, od urodzenia – uważa kapelan Związku Podhalan ks. Władysław Zązel, emerytowany proboszcz z Kamesznicy. Czy to właśnie dlatego mówi się, że u górali cnota większa niźli u innych ludzi? Pewnie nie, skoro towarzyszy temu powiedzeniu stwierdzenie, że grzech też większy. Trochę taka obserwacja jest strzępem tajemnicy góralszczyzny.
Ks. Władysław Zązel (z lewej) i ks. Jan Gacek. Grzegorz Brożek /Foto GośćJan Paweł II mówił, że górale mają swoje instrumenty, swoje melodie i swoje słowa. Także swój obyczaj. Inny niż gdzie indziej. Ksiądz Zązel mówi, że wielu ludzi pochowało się w domach, zapatrzyło w telefony, ale nie górale. Tu cały czas górale będą do siebie zagadywać. Nie jest to koniecznie „dzień dobry”. – „Cóz ta porobiocie?” Góral nie z ciekawości się zapyta, ale co by zagadnąć. „Widzis mi się, bo jo się tobie widzę”. Albo „Franek, nie wis kaj idzies?”. Bo może być i tak, że ktoś nie wie sam czego chce i gdzie idzie – opowiadał ks. Zązel. Cały czas w życiu górali obserwowanym z zewnątrz wychodzi szczególna specyfika, odrębność, koloryt.
Zdaniem ks. Stanisława Kowalika, proboszcza z Ochotnicy Górnej, jednego z trzech kapelanów Związku Podhalan (jest jeszcze oprócz ks. Władysława Zązla ks. Jan Gacek z Nowego Targu) rekolekcje góralskie są przedsięwzięciem potrzebnym. Każdy góral ma swoją parafię, gdzie może odprawiać rekolekcje parafialne, ale rekolekcje góralskie to jest szczególny czas.
– Jako wspólnota, Związek Podhalan, potrzebujemy tej wspólnoty rodzinnej, kiedy wszyscy czujemy tą góralszczyznę. Karol Szymanowski mówił, że kto góralszczyznę pozna, to się w niej zalubi, czyli zakocha. Kiedy my rozważamy tajemnice wiary, rozumiemy, że wiara to nie tylko piękny nasz świat, góry, doliny, ale wiara to także kultura, nasze śpiewy, taniec, posiady. To wszystko ma wymiar naszej wiary. Ta wiara nasza góralska też potrzebuje umocnienia. Konferencje, wykłady, są świadectwem dla nas wszystkich, są źródłem umocnienia naszej wiary w Boga, ale i naszej góralskiej duszy – mówi.
Ksiądz Stanisław Kowalik jest proboszczem w Ochotnicy Górnej i jednym z trzech kapelanów przy Zarządzie Głównym Związku Podhalan w Polsce. Grzegorz Brożek /Foto GośćGospodarzami spotkania był łącki oddział Związku Podhalan. Szefową oddziału jest Bożena Wawrzyniak. W tym oddziale jest zrzeszonych 195 osób. – W ogóle Związek Podhalan ze swoimi ponad 80 oddziałami, bo są one od Rzeszowa po Śląsk, należy do najliczniejszych organizacji pozarządowych. Jest nas ponad 7 tysięcy członków. Górali, ludzi urodzonych w górach, ale też tych, którzy góralszczyznę pokochali i chcą ją wspierać – mówi Piotr Gąsienica, wiceprezes Związku Podhalan.
Poczty sztandarowe oddziałów Związku Podhalan pod kościołem w Łącku. Grzegorz Brożek /Foto GośćKs. Jan Gacek, dziś duszpasterzuje, gazduje w Nowym Targu, ale pochodzi ze Skomielnej. – Związek Podhalan to nie tylko górale z Podhala. Można mówić o mało ścisłej, szerokiej granicy Podhala. To jest teren "pod halami". Jak daleko posunięty na północ? Gdzie jest północna granica? Mówi się, że tam są górale, gdzie nosi czy nosiło się bukowe portki. Mój dziadek takie nosił – uśmiecha się ks. Jan.
Bukowe portki nosi się też w Łącku, u Górali Białych, chodź to już nie Podhale w sensie ścisłym. – Dotyka nas nowoczesność, ale dotyka na tyle, na ile pozwolimy jej się dotknąć. Musimy chronić to, co najcenniejsze w nas: góralskie korzenie, kulturę, wiarę. Jak pan widzi górala w stroju to pan wie, że to jest Polak, katolik i patriota – mówi Bożena Wawrzyniak.